niedziela, 7 marca 2021

Podsumowanie refleksji o grzechach głównych

 

Czas na jakieś resume! Moje rozważania były bardzo skromne, wynikały z przemyśleń w całym życiu. I… na pewno nie wyczerpały tematu! O grzechach głównych napisano całe tomy; moje refleksje tylko sygnalizowały problem, najczęściej oparty na własnym doświadczeniu życiowym. Myślę, że takie przemyślenia są niezbędne do otworzenia swego wnętrza i stanięcia w prawdzie przed samym sobą. Często podkreślam to stanięcie w prawdzie, bo jeżeli nie zdobędziemy się na nie, to na nic zda się pragnienie poprawy. Ujrzeć siebie w prawdzie, takiej, jaką ona jest. Jakim jestem naprawdę, bez maski i udawania kogoś lepszego niż jestem w istocie, bez chęci pokazania się lepszym człowiekiem. Pan Jezus zna nas doskonale, więc na co zda się maska?! Trzeba prześwietlić samego siebie i jak w rentgenie zobaczyć to, co złe i chore.

Bardzo często przypominam sobie św. Faustynę, która uważała się za nędzę w oczach Boga. Jeżeli ona, to cóż dopiero ja, słaby człowiek, który nieustannie potyka się o swoje błędy, grzechy…

Takie przemyślenia pozwalają także na oczyszczenie. Oczyszczenie przede wszystkim ze zbyt dobrego mniemania o sobie, o tym, czym jestem, jakie mam zasługi, osiągniecia etc.… Wszystko otrzymaliśmy z Góry, nic nie mamy sami z siebie. To te ewangeliczne talenty, podarowane nam za darmo. Czy i jak je wykorzystamy, zależy od nas samych.

 Główny nacisk należy położyć na to, kim pragnę być w Bożym świetle, jak udoskonalać nieustannie swoje wnętrze, co mogę w sobie naprawić, w relacjach z Bogiem i ludźmi.

Ciągle wracam do tego naprawiania, bo jest to proces nieustanny, pogłębiany w relacji z Panem Jezusem. I możliwy tylko w tejże relacji.

Wpis: 7 marca godz. 11:25