Coraz częściej słyszy się o depresji!
Dopada ludzi w różnym wieku, ale co najsmutniejsze – młodych, przed którymi dopiero
otwiera się świat. Lekarze psychiatrzy mają pełne ręce roboty – mówiąc kolokwialnie.
Dlaczego poruszam ten temat? Bo jest
bardzo bolesny – nie tylko dla tych, którzy cierpią, ale i dla tych, którzy z
nimi obcują. Znam co najmniej kilkoro ludzi, których dopadła depresja. Ludzi wrażliwych,
o wielkim sercu, którzy nie radzą sobie ze swoimi problemami, zarówno
osobistymi, jak i natury ogólnej. To prawda, że czasy, w których przyszło nam
żyć, są bardzo trudne. Łatwe nie były nigdy, ale teraz zostały podeptane
wartości, na których budowaliśmy nasze życie. BÓG! HONOR! OJCZYZNA! Wkradło się
zło w niespotykanej dotąd skali i wymiarze. Pana Boga jednoznacznie utożsamia się
ze złem niektórych kapłanów. To wielki błąd! Czasami mam wrażenie, że szuka się
wyłącznie sensacji, którą karmi się czytających czy też słuchających wiadomości
z różnych źródeł.
A gdzie te dobre wieści, które przecież
są, wystarczy tylko trochę dobrej woli, aby je dostrzec! Są ludzie o wielkich
ideałach, są kapłani, bez reszty oddani swoim „owieczkom”. Nie muszę daleko szukać,
wystarczy spojrzeć choćby na kapłanów w mojej parafii, w Przeźmierowie! Ale nie
są wyjątkiem! Jest ich wielu! Niedobrze, jeżeli swoją wiarę opieramy li tylko
na informacjach o błędach księży! Bóg jest ponad wszystkim! Szatan robi
wszystko, by wydrzeć nam wiarę w Boga i to dobro, co On nam zsyła.
Jak to ma się do depresji? Ma się wprost
proporcjonalnie! Upadek ideałów, w tym wiary w Boga, powoduje pustkę w życiu człowieka.
Nie ma bowiem na kim się oprzeć. Przerasta go ogrom problemów, które niesie
życie.
Nie mam zamiaru nikogo nawracać ani
narzucać swoich przekonań, ale wiem z całą pewnością, że Pan Bóg pragnie nam
pomóc i pomaga, jeśli tylko o to poprosimy.
Zdawało się, że pandemia, która ogarnęła
swoim zasięgiem cały świat, wyzwoli w nas nie tylko strach (i słuszny), ale przede
wszystkim sprawi, że człowiek zwróci się globalnie z prośbą o Bożą interwencję.
Tymczasem wygląda to tak, jakby ktoś otworzył „puszkę Pandory”, która wysypała
na świat samo zło i skłóciła ludzi.
Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć człowiek
wrażliwy, żyjący dotąd według praw Bożych, człowiek słaby, dla którego zabrakło
wzorców, człowiek młody, który marzył o pięknym świecie, człowiek którego rodzina
się rozleciała, bo tata lub mama znaleźli sobie innych partnerów, nie myśląc o
dobru dziecka?!
Dzisiaj w czasie homilii podczas Mszy świętej
z Jasnej Góry usłyszałam takie słowa: „Tylko Chrystus ma moc, by wszystko w nas
zmienić! Postawmy Boga w centrum naszego życia!”
Wpis: 11 marca godz. 9:05