Z racji
swojego wieku jestem najmniej powołaną
osobą, aby wypowiadać się na ten temat. Jednak mogę sobie pozwolić na jakieś
ogólne refleksje, prawda?
Przede
wszystkim nasuwa się jedna… Nieczystość kojarzy się oczywiście z seksem, to nie
ulega wątpliwości. Wszystko jest darem Boga, ale czy cokolwiek robimy, myślimy
w tej „materii”, jest to szanowane! O intymnych sprawach mówi się głośno, bez
żadnego zażenowania! To, co jest wyrazem bliskości i miłości kobiety i
mężczyzny, stało się przedmiotem nie tylko niewybrednych żartów, ale (dosłownie)
sprofanowane poprzez ukazywanie tejże bliskości jako (i tu braknie mi słowa!)
jako zwyczajność, jako wyraz niczym nieograniczonej wolności i sprowadzone
tylko do chwilowej przyjemności - bez ponoszenia jakiejkolwiek
odpowiedzialności za konsekwencje rzekomego „zauroczenia”. To właśnie bardzo często
staje się przyczyną tak licznych rozwodów! A gdzie dobro dzieci, ofiar tegoż „zauroczenia”?
Są bezradne, bo kochają i mamę, i tatę, chcą
być z nimi razem. Są rozbite, gubią się w tym wszystkim! Jakie będą ich rodziny
po takich wzorcach!? Na kim i na czym oprą swoje ideały, swoje marzenia, poglądy?
Ograniczę
się do tych refleksji, bo łza w oku się kręci!
Wpis: 6 marca godz. 9:01