Nasunęły mi się pewne refleksje, nie
tylko świętego Józefa dotyczące, ale nieco ogólniejsze… Dotyczą one każdego świętego
mieszkańca niebieskich przestworzy. Trudno nam, ziemianom, policzyć wszystkich –
zarówno tych kanonizowanych, jak i tysiące bezimiennych, cichych świętych,
którzy swoją postawą zasłużyli na to miano.
Zwróciłam uwagę nie tylko na ich bliskość
Bogu, ale bezinteresowność, z jaką pragną nam pomóc w osiągnięciu nieba. Znamy przecież
najróżniejsze opisywane zdarzenia, kiedy to pokazują się wybranym, zapewniają o
swojej modlitwie i wstawiennictwie. Mają przeogromne możliwości! Zapewne spoglądając
z góry, dziwią się nam, że tak mało prosimy o ich pomoc. A może im nie
dowierzamy? A może prosimy tylko o dobra materialne, zapominając o duchowych? A
przecież Pan Jezus pragnie dla nas przede wszystkim przemiany serca,
nawrócenia! Trudno nam uwierzyć, że w ślad za przemianą serca idzie przemiana
naszego życia, inne spojrzenie na wszystko, co nas spotyka.
Oczywiście na czele wszystkich kroczy
sam Chrystus, to nie ulega wątpliwości! Wystarczy sięgnąć choćby po Dzienniczek
św. siostry Faustyny albo po słowa skierowane do zmarłej kilka lat temu Alicji
Lenczewskiej. Przytaczam je od czasu do czasu w tym miejscu. Przecież to nic
innego, jak wskazania Pana Jezusa, jak żyć, jak postępować, by stawać się lepszym
człowiekiem, a w konsekwencji – osiągnąć niebo. „W domu Ojca mego jest mieszkań
wiele.” Dodajmy – dla każdego. Na tym właśnie polega bezinteresowna Chrystusowa
miłość. Podobnie Matka Boża woła w Medjugorje z głębi kochającego serca: „Nawróćcie
się! Proście za zatwardziałych grzeszników!”
Przed każdym z nas jest otwarte niebo. Zaprasza
nas sam Bóg i jego wszyscy święci! Zupełnie bezinteresownie! Tylko z racji
wielkiej miłości do człowieka! Brzmi groźnie!? Wcale nie! Bardzo radośnie!
Wpis: 16 lutego godz. 9:01