Wśród licznych refleksji dotyczących
życia – zarówno duchowego, jak i fizycznego – nasunęła mi się i taka, aby
twórczo wykorzystać obecny czas. Zamiast użalać się nad tym, co dzieje się wokół
nas, także nad swoimi dolegliwościami i ograniczeniami, postarajmy się zrobić
coś, co pozostawi po nas trwały ślad. Oczywiście – jak zawsze – te słowa kieruję
najpierw do samej siebie! Co zatem możemy zrobić? Myślę, że trzeba mieć pomysł
na swoje życie – nawet, jeżeli dobiega ono już kresu. Nie można pogrążać się
w marazmie, przecież mamy tuż obok siebie Pana Jezusa! On pomaga nam trwać.
Zatem – do rzeczy! To, co pragnę
zaproponować, jest w granicach możliwości każdego z nas! Każdy ma rodzinę – większą
lub mniejszą, warto sobie przypomnieć swoje korzenie i … przywołać w pamięci nie
tylko ojca i matkę, rodzeństwo, ale także ich rodziców, dziadków, a może i
dalszych krewnych i powinowatych. Tworząc takie drzewo genealogiczne, nie tylko
sięgniemy do swoich korzeni, ale przypomnimy sobie najróżniejsze wydarzenia z
minionych lat, anegdoty, niekiedy bardzo miłe; o tych złych trzeba zapomnieć! Jest to też
dobra okazja do sięgnięcia po rodzinne albumy, może już pożółkłe ze starości,
ale jakże cenne!
Pisanie o swojej rodzinie – to wielka
frajda! Przypominając sobie drogie postacie, odnajdujemy w nich również cząstkę
siebie – swoje pragnienia, marzenia, ale także błędy.
Życzę wszystkim ciekawych odkryć w
tworzeniu książki o swojej rodzinie! To wcale nie jest trudne, ale bardzo
radosne!
Wpis: 9 lutego godz. 9:05