Już kiedyś
pisałam o tolerancji, ale jest to temat ciągle aktualny i potrzebny, aby przypominać
sobie jej najważniejsze aspekty. O idei tolerancji można mówić nie tylko na
płaszczyźnie politycznej, społecznej, religijnej czy obyczajowej, ale przede
wszystkim – moralnej, której – w moim przekonaniu – wszystkie inne są podporządkowane.
Zapewne
każdemu z nas różne myśli chodzą po głowie, i dobrze, bo to dowód, że staramy się
zrozumieć świat, postawy ludzi, a przede wszystkim – samego siebie. Wśród tych myśli
na pewno ważne miejsce zajmuje tolerancja. Nigdy za dużo rozważań, by odnaleźć
się we współczesnych realiach i odnieść się
do nich w miarę obiektywnie.
Moje spostrzeżenia
są luźnymi refleksjami i nimi pragnę się podzielić. Są to także pytania, które często
stawiam sama sobie…
Jakie zachowania czy postawa mogą zostać
nazwane tolerancyjnymi i tym samym stanowić wartość moralną?
Być
tolerancyjnym wobec kogoś lub czegoś, wobec zachowań lub wyrażanych poglądów to
wcale nie znaczy akceptować te zachowania czy poglądy.
Tolerancja
nie zmusza nas do zmiany własnych upodobań. Nakazuje nam natomiast szanować
drugiego człowieka i starać się, by jego prawo do wyrażenia innych poglądów
było tak samo realizowane jak moje własne, jak nas wszystkich. Mogę się nie
zgadzać z czyimiś poglądami, ale wiem, że ma on
prawo je głosić.
Jest
jeszcze inny aspekt tolerancji... W moim przekonaniu człowiek powinien mieć
odwagę wyrażenia swojej opinii w przypadku, gdy coś go oburza, gdy faktycznie jest niezgodne z uznawaną
hierarchią wartości.
Czy my,
ludzie XXI, mamy tę odwagę, by na przykład zwrócić uwagę komuś, kto sypie wulgaryzmami
na lewo i prawo? Są znacznie bardziej poważne problemy niż brzydkie słownictwo.
Czy zatem mamy odwagę przeciwstawić się presji człowieka, który przekonuje mnie
do zła? Czy to zło dostrzegam i odważnie mu się przeciwstawiam? Jak to ma się do
tolerancji!?
Każda
tolerancja ma swoje granice! Nie powinna
wykraczać poza moralne normy. Ta myśl nie przeczy - moim zdaniem - opinii
wyrażonej powyżej!
Truizmem
jest twierdzenie, że zachowanie powinno być nacechowane szacunkiem dla drugiego
człowieka i zdrowym rozsądkiem. Wiemy to!
Przykładem
jest nam nieustannie Boży Posłaniec - nasz papież Polak św. Jan Paweł II. Jego
wszystkie słowa skierowane do wiernych - czy to w encyklikach, czy w
bezpośrednich przemówieniach - nacechowane były wielką miłością i
wyrozumiałością. Wyciągał rękę do
wszystkich ludzi: wierzących i niewierzących, innowierców, kochał białych i
czarnych, biednych i bogatych, zdrowych i chorych… Potrafił znaleźć płaszczyznę
porozumienia, nie narzucając jednocześnie swego zdania, ale w mądry sposób
ukazując drogę postępowania.
Przywołam
postać innego znanego Polaka, mianowicie ks. Arkadiusza Nowaka, który bardzo
aktywnie angażuje się w walkę z AIDS wśród narkomanów. Pomaga bezinteresownie
wielu młodym ludziom, poświęcając swój czas i siły... Pozwolę sobie przytoczyć
jego wypowiedź: „Musimy pamiętać o tym, że dla każdego człowieka – katolika,
buddysty, wyznania żydowskiego czy jakiegokolwiek innego – punktem wyjścia do
jego działań powinno być sumienie. Każdy człowiek musi zapytać samego siebie,
czy to, co robi, jest zgodne z jego sumieniem. (...) Katolik nie może mieć
wątpliwości, że człowiekowi – choćby nie wiem, jak złym się wydawał – kiedy
cierpi, trzeba pomóc.”
Jakże
ważne i piękne to przesłanie! Można je poszerzyć o inne dziedziny życia. Warto
je zapamiętać - nie tylko wtedy, gdy będziemy pytać o cudzą tolerancję, ale
przede wszystkim – o własną!
Światłem
a zarazem busolą – jedyną i prawdziwą jest nam nasz PAN JEZUS CHRYSTUS! Z Nim
nigdy nie pobłądzimy – ani w życiu, ani w ocenach innych ludzi!
Wpis: 17
lutego g. 11:00