O pokorze można mówić nieskończenie!
Czy jest osiągalna? Na pewno jest trudna! Oczywiście, jeżeli mówimy o tej
prawdziwej postawie pokory. Pisałam o niej co najmniej kilka razy, ale to ciągle
mało, bo życie toczy się swoim trybem, stawia nas w nieprzewidzianych sytuacjach,
wobec różnych ludzi… I co wtedy? Nasuwa mi
się jeszcze jedna myśl: Czy umiem, czy chcę być pokorny wobec Pana Boga? Bo
zauważmy na przykład, ile razy przekraczamy Boże przykazania – niekiedy z
lenistwa, ale bywa i tak, że pragniemy poprawić Boga, bo wydaje się nam nie
tylko niewygodny, ale … taki niedzisiejszy, niemodny, niepasujący do XXI wieku!
Ostatnio czytam dwie książki (na
zmianę) św. Alfonsa Marii de Liguori, a w nich – także o pokorze. Wielki Święty
pokazuje całą złożoność postawy pokory, jej różne oblicza i aspekty. Ale wskazuje
też na błędy człowieka, który uważa się za pokornego.
Warto zweryfikować swoją postawę. Posłuchajmy: „Jeśli jakaś osoba uważająca się za uduchowioną, modli się, często przystępuje do Komunii świętej, pości, umartwia się, a nie może znieść jednego afrontu, jednego raniącego słowa, daje dowód, że jest chwiejna jak trzcina – nie ma w niej ani pokory, ani cnoty.”
Trudne to słowa, ale warto w nich się przejrzeć!Warto zweryfikować swoją postawę. Posłuchajmy: „Jeśli jakaś osoba uważająca się za uduchowioną, modli się, często przystępuje do Komunii świętej, pości, umartwia się, a nie może znieść jednego afrontu, jednego raniącego słowa, daje dowód, że jest chwiejna jak trzcina – nie ma w niej ani pokory, ani cnoty.”