Dobrze,
że jesteś, Jezu!
Dobrze,
że wiem o Tobie od zawsze…
Dobrze,
że wytyczasz drogę…
Dobrze,
że mnie prowadzisz – mnie,
słabego
człowieka, co tak często błądzi…
Że
towarzyszysz mi jak najlepszy Przyjaciel…
Czasami
przytulisz, czasami skarcisz…
Dobrze,
że mnie codziennie odwiedzasz,
przychodzisz
w małym kawałku Chleba,
co
lśni najczystszą bielą…
Dajesz
siłę, umacniasz…
Leczysz
rany, uzdrawiasz duszę…
Dobrze,
że na mojej drodze
stawiasz
ludzi wielkich duchem…
Dobrze,
że mi przebaczasz w konfesjonale…
Kolejny
więc raz z wdzięcznością pytam:
Jak
Cię nie kochać, Jezu?
Jak
nie być wdzięczną za tyle łask, które zsyłasz,
za
wielkie dobro, którego doznaję codziennie…
Także
za doświadczenia nieraz bardzo trudne,
lecz
ważne, bo szlifują ducha!
Powtarzam
więc nieodmiennie:
Kocham
Cię, Jezu!
I
zapewniam o radości, którą noszę w sercu –
dzięki
Tobie!
Wpis:
16 lutego g.9:50