Lubię pisać o moim domu rodzinnym i –
mimo że od tamtego czasu upływa coraz więcej lat - wracam tak chętnie.
Dlaczego? Sama zadaje sobie to pytanie. Myślę, że odpowiedzi, podobnie jak
przyczyn, jest wiele.
Bo dom rodzinny – to samo piękno…
To najpiękniejsza, bezinteresowna
miłość Ojca i Matki…
To radość, wprawdzie przeplatana łzami
z nieważnych (dzisiaj!) przyczyn…
To poczucie bezpieczeństwa…
Przekonanie o największej mądrości
Ojca…
To jego najwspanialsze opowieści o
dalekich krajach, pełne przygód…
To ręce Mamy – dobre i czułe…
To wspólny pacierz wieczorny…
To wspólny stół, przy którym każdy miał
swoje miejsce. Do dzisiaj pamiętam!
To również babcia, która przyjeżdżała z
żółtą walizeczką pełną słodyczy. A później zamieszkała z nami na zawsze.
To troskliwa opieka nad babcią przez Mamę
i Ojca.
To druga babcia z pomarszczoną twarzą i
spracowanymi rękoma. Kochana – pamiętam jej opowieść o jabłuszku zamkniętym w
kuferku przez chytrego chłopca, co nie chciał się podzielić. W efekcie
jabłuszko zgniło.
Wiele, bardzo wiele wspomnień odżywa
przy różnych okazjach albo i bez okazji. Tak chętnie wracamy do nich, bo smak
dzieciństwa i młodości pozostaje na zawsze w sercu i pamięci. I – przyznajmy się
– tęsknimy za tym pięknym czasem.
Wpis:
18 stycznia g. 9:50