piątek, 20 stycznia 2017

Refleksje o przyjaźni

snułam już co najmniej kilka razy w tym miejscu. Myślę jednak, że warto do nich wracać – przynajmniej dla samego siebie, aby zweryfikować swoje relacje z ludźmi – tymi bliskimi i nieco dalszymi. Na pewno warto sobie zadać kolejny raz pytanie, czy umiemy dostrzec wokół siebie ludzi dobrych i mądrych; czy umiemy wykrzesać w sobie odruch przyjaźni? Jakże ważnej i potrzebnej w życiu… Czy umiemy cieszyć się nią i docenić jej wartość? Bo prawdziwa przyjaźń jest wartością nadzwyczajną, wręcz niezwykłą. Myślę, że również bardzo trudno osiągalną!
Przyjaźni nie da się dokładnie określić, „zmierzyć”, „zważyć”… Wiemy jednak, że przyjaźń istnieje i jest bardzo, bardzo potrzebna! Często słyszy się, że ktoś ma liczne grono przyjaciół. To takie obiegowe powiedzenie… Znam też inne, że przyjaciel wszystkich nie jest niczyim przyjacielem…
Kim zatem jest przyjaciel? Na pewno nie szuka się go na siłę – on po prostu jest. Wiemy o tym! Czujemy to! Chcemy i umiemy z nim rozmawiać, ale i przede wszystkim – słuchać! Pragniemy mu powiedzieć o swoich pasjach, radościach i smutkach, niekoniecznie wprowadzając w swe najgłębsze tajemnice, ukryte gdzieś w głębi serca. Nie wchodzimy też „z butami” w jego wnętrze… Bo prawdziwa przyjaźń wymaga wielkiego taktu!
To ciekawe, że z niektórymi ludźmi trudno nam znaleźć   wspólny język, a z niektórymi rozumiemy się w pół słowa, pragniemy się z nimi przyjaźnić i… rozmawiać, poprosić o modlitwę…
Miłość i przyjaźń nie zawsze chodzą w parze! Miłość często się wypali, spopieleje, a przyjaźń trwa… A może dlatego, że ta miłość nigdy nie była prawdziwą miłością?
Cieszę się, gdy mogę kogoś nazwać przyjacielem, ale jeszcze bardziej, gdy ktoś obdarzy mnie przyjaźnią – taką zupełnie bezinteresowną, szczerą i prawdziwą… Jeżeli między wierszami mogę odczytać sygnał: Lubię cię, człowieku!, czuję w sercu takie miłe ciepło… Można się nim ogrzać…
Takie sygnały wysyła nam nieustannie Pan Jezus, ale czy odbieramy je na miarę Jego oczekiwań?
    Dlaczego napisałam właśnie o przyjaźni? Bo przyjaźń – to takie antidotum na otaczające nas zło, na brak wiary w siebie, na codzienne klęski, na smutek, na złe słowa… Przyjaźń – to nadzieja, że świat nie do końca jest taki zły…
    Ps. W większości są to słowa, które już kiedyś napisałam, ale myślę, że mają sens ponadczasowy.

Wpis: 20 stycznia g. 13:15