środa, 9 listopada 2016

Zadumać się nad własnym życiem…

Mijają kolejne miesiące, lata, rocznice związane z odejściem naszych bliskich. W tym wyjątkowym czasie, gdy jesienna aura nieszczególna, a listopad nie rozpieszcza nas ani słońcem, ani pogodną aurą, wracamy myślami do minionego życia. Ile tego życia jeszcze zostało, by niczego nie przeoczyć, przeżyć je godnie i w bliskości TEGO, do którego podążamy!? Dokonujemy swoistego rachunku sumienia z minionych lat, minionego życia… Wystarczy, że naszym „słuchaczem” będzie tylko nasz Pan Jezus Chrystus. To przed Nim stajemy w prawdzie, nic się przed Nim nie ukryje! Ważne, abyśmy uświadomili sobie, ile w nas prawdy, ile fałszu. Abyśmy oczyszczali się z brudu, który przez minione lata przykleił się do naszych serc, do naszej duszy. Ideałem nie jest nikt z nas, tylko Maryja była wolna od skazy grzechu pierworodnego. Miłosierdzie Chrystusowe jest jednak tak wielkie, nieogarnione ludzkim rozumem, warto Mu zawierzyć swój los, przeprosić za to, co było i powierzyć Mu to, co jeszcze przed nami. To bowiem niezawodny Przyjaciel, to Ten, który zawsze pomaga, choć nie zawsze łatwo nam w to uwierzyć.
Skąd się wzięły takie refleksje? Przecież nie tylko z racji jesiennej niepogody (zresztą akurat teraz świeci słońce). W ostatnim czasie odchodzi wiele osób, biorę udział w pogrzebach… Nie zawsze są to odejścia starszych ludzi, których „miarą życia jest lat siedemdziesiąt, osiemdziesiąt”, jak czytamy w Starym Testamencie. Przed Boskim Majestatem stają ludzie w sile wieku. Dlatego warto zadumać się nad swoim życiem, aby kiedy Pan nas powoła, móc spojrzeć Mu w twarz z uśmiechem i czystym sercem!

Wpis: 9 listopada g. 12:10