Te
trzy słowa kierujemy do osób bliskich sercu…
Ja
też wypowiadam je dość często…
Dzisiaj
kieruję je do Osoby najbliższej:
Dobrze,
że jesteś, Jezu!
Dobrze,
że wiem o Tobie od zawsze…
Dobrze,
że wytyczasz mi drogę…
Dobrze,
że mnie prowadzisz – mnie,
słabego
człowieka, co tak często błądzi…
Że
towarzyszysz mi jak najlepszy Przyjaciel…
Czasami
przytulisz, czasami skarcisz…
Dobrze,
że mnie codziennie odwiedzasz,
przychodzisz
w małym kawałku Chleba,
co
lśni najczystszą bielą…
Dajesz
siłę, umacniasz…
Leczysz rany, uzdrawiasz duszę…
Dobrze,
że na mojej drodze stawiasz
ludzi
wielkich duchem…
Dobrze,
że mi przebaczasz w konfesjonale…
Kolejny
więc raz z wdzięcznością powtarzam:
Jak
Cię nie kochać, Jezu?
Jak
nie być wdzięczną za tyle łask,
które
zsyłasz,
za
wielkie dobro, którego doznaję codziennie…
Także
za doświadczenia nieraz bardzo trudne,
lecz
ważne, bo szlifują ducha!
Powtarzam
więc nieodmiennie:
Kocham
Cię, Jezu!
Wpis:
4 listopada g. 14:15