sobota, 5 listopada 2016

Moja fascynacja Chrystusem

Nie chciałabym dosłownie powtarzać myśli przekazanych dwa lata temu, ale nie mogę się uwolnić od świadomości, że moja fascynacja Chrystusem wciąż trwa. Zwłaszcza teraz, w Roku Miłosierdzia, wprawdzie już się kończącym, ale waga wielkiej jego ważności wciąż jest aktualna. I ciągle zachwyca! Uświadamia wciąż na nowo, jak wielkim jest ON – JEZUS CHRYSTUS!
Ciągle odkrywam inne powody tej fascynacji… Logicznie nie można jej  wytłumaczyć! Fascynacja jest zachwytem, w odróżnieniu od egzaltacji, jest „procesem” ciągłym, który nie wygasa, wręcz przeciwnie – wciąż jest coraz większy, szczery i bardziej radosny… Po dwóch latach mogę to nie tylko powtórzyć, ale jeszcze mocniej zaakcentować. Bo – myślę – że im bardziej zbliżamy się do Niego, im częściej z Nim rozmawiamy, im częściej gościmy Go w swym sercu, tym więcej On nas ubogaca, wyostrza spojrzenie na dobro i zło, napełnia nas swoją miłością; zdajemy się patrzeć na świat i ludzi Jego oczami. Dzieje się tak jakby bez naszej woli, tak po prostu!
Zatem – czym fascynuje mnie Chrystus? Ciągle, nieustannie swoją obecnością! Wielki Bóg – Syn Boga – ukryty w małym kawałku Chleba! Jak to przeczy naszej pysze, która podpowiada nam wysokie mniemanie o sobie. Ten mały kawałek Chleba jest dostępny dla każdego! Kimkolwiek jestem, kimkolwiek jesteś - mamy możliwość przyjęcia Go do swego serca. Wystarczy, aby ono było czyste! Ale w swej miłości Chrystus zaprasza do oczyszczenia się z grzechów – czeka każdego dnia w konfesjonale, by nas przygarnąć, przytulić i… poprowadzić dalej.  
Właśnie Rok Miłosierdzia z całą mocą akcentuje miłość Boga do człowieka. Ten czas wkrótce się skończy, ale… pozostaje Chrystusowa Miłość – nieustająco piękna, wszechogarniająca, bezinteresowna, niezawodna!
Moja fascynacja Panem Jezusem ciągle trwa…

Wpis: 5 listopada g. 11:20