Jeszcze
na domach powiewają białoczerwone flagi, jeszcze mamy w żywej pamięci podniosłą
uroczystość patriotyczną.
Myślę,
że Święto Niepodległości powinno trwać w naszych sercach cały rok. Nie tyle
chodzi o uroczyste świętowanie, ale o pamięć! Powinna rozpierać nas duma z
przynależności do Narodu Polskiego, do naszej Ojczyzny w szerokim rozumieniu.
Bo nasza Ojczyzna –
to
piękno ojczystej przyrody, to piękno „pagórków leśnych, łąk zielonych, (…) pól
malowanych zbożem rozmaitym, wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem.”
To
także to wszystko, co zachowało się w sercu i pamięci – pacierz mówiony z
rodzicami i rodzeństwem,
to
wiszący na ścianie obraz Matki Boskiej Częstochowskiej – najbardziej polskiej,
bo trwającej z nami przez wieki…
To
nasza historia ojczysta, pełna napięć, wzlotów i upadków…
To
nasza polska mowa, szkoda, że tak często kaleczona…
To
Polski Kościół, w którym bez przeszkód możemy śpiewać patriotyczne pieśni…
Widziałam
kiedyś książeczkę do nabożeństwa pewnej pobożnej osoby, w której to książeczce
Niemcy kazali wyciąć stronę z hymnem „Boże, coś Polskę!” Przypominam to sobie,
ilekroć tę pieśń śpiewamy pełną piersią w naszym kościele.
Święto
Niepodległości – to pamięć i wdzięczność – Bogu za opiekę i naszym przodkom - za
ofiarność w jej obronie.
Powyższy
tekst napisałam rok temu. Nie stracił nic ze swej aktualności!
Wpis:
13 listopada g. 12:25