O przebaczeniu należy pamiętać zawsze,
ale ostatnie dni Wielkiego Postu, w szczególny sposób o nim przypominają…
Wpatrzeni w Chrystusa umierającego na krzyżu – dla nas i za nas! – jesteśmy wręcz
zobowiązani do przebaczenia! Wczoraj Kościół obchodził wspomnienie św. Dyzmy. To
ten łotr, który wisiał obok konającego Pana Jezusa, i wyraził skruchę. Powiedział
tak niewiele, a otrzymał Chrystusowe przebaczenie i zapewnienie: „Dziś ze mną będziesz
w raju.”
Truizmem byłoby twierdzenie, że i nam
Bóg przebacza – zawsze, kiedy tylko o to poprosimy! Ale to nas zobowiązuje do przebaczania
innym! W zasadzie o tym wiemy, bo przecież codziennie w Modlitwie Pańskiej
powtarzamy: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom!”
A jak to wygląda w praktyce? Powiedzmy sobie
szczerze – różnie! Często bywa tak, że nosimy w sobie urazy całe lata i hodujemy
żale do osoby, która stała się przyczyną naszych problemów życiowych, naszej
krzywdy… Z miesiąca na miesiąc, z roku na rok rosną w nas - złość, żal,
pretensje… Przebaczenie wydaje się nam często niemożliwe, bo cierpienie okazało
się tak wielkie! Przypomnijmy sobie zatem fragment Ewangelii św. Mateusza: „Wtedy
Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli
mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”. Jezus mu odrzekł: „Nie
mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.”
Przebaczenie
jest trudne, ale możliwe (i oczywiście konieczne!) – z pomocą Bożą! „Sprawą Jezusa jest uzdolnienie nas, abyśmy byli w
stanie przebaczyć. Do nas natomiast należy przyjąć wezwanie, błagając Jezusa: „Chcę,
ale nie potrafię, pomóż mi!” Przebaczenie to walka z pychą, zawsze
gotową wyolbrzymiać zniewagi i wznosić przeszkody chęci pojednania. Pycha tak
pięknie potrafi ubierać się w pozory honoru, zdrowego rozsądku,
sprawiedliwości, prawa do samoobrony, troski, by nie dawać zachęty złu. Dlatego
najpierw trzeba się jej pozbyć i powiedzieć: „Ty, pycho, nie wtrącaj się do
tego". (Andree Seve)