poniedziałek, 30 marca 2015

O przebaczeniu cz. 3

Wyrządzone zło wydaje się niekiedy nie do wybaczenia. A jednak wszyscy jesteśmy wezwani do wybaczania. Jak to robić?
Krzywda jest na stałe wpisana w naszą ludzką egzystencję. Oczekiwanie, że w naszych relacjach z innymi nigdy nie będziemy krzywdzeni, jest błędem i naiwnością. Człowiek, zraniony przez grzech pierworodny, skłonny jest do zła i krzywdzenia innych. Oczywiście, sam jest także krzywdzony. Dlatego każdy z nas - prędzej czy później - będzie musiał się zmierzyć z doświadczeniem krzywdy, koniecznością jej przebaczenia i pojednania z krzywdzicielem.
Przebaczenie - to trudny proces. Brak przebaczenia rodzi zgorzknienie, które z kolei prowadzi do choroby, czasem bardzo poważnej depresji.
     Przebaczenie - to nasz osobisty, wewnętrzny akt, do którego nie potrzebujemy drugiej strony. Po prostu decydujemy się na odpuszczenie naszemu winowajcy wszystkich jego przewinień wobec nas. Co on z tym zrobi - jego sprawa. To już nie zależy od nas. My przebaczamy. Dlatego twierdzenie, że przebaczenie ma sens tylko wtedy, gdy druga strona uzna swoją odpowiedzialność za popełnione zło, jest niesłuszne. Przebaczenie zawsze ma sens, niezależnie od postawy drugiej strony. Najważniejsza w tym akcie jestem ja, osoba, która dobrowolnie, z serca wybacza swemu krzywdzicielowi – w imię Jezusa Chrystusa! (Wykorzystałam częściowo myśli Andre Seve i Piotra Chmielińskiego)