sobota, 8 listopada 2014

Szkatułka wspomnień


Czasami otwieram szkatułkę wspomnień…

Otwieram i oczy przecieram ze zdumienia…

Ileż tam zdarzeń, rzeczy, śmiesznych incydentów,

co jakby zginęły już w niepamięci…

Mój mały braciszek,

co włoski jak heban miał po urodzeniu…

Mój drugi brat nieco starszy,

tak bardzo grzeczny i bardzo pobożny…

I ja – co najwięcej sprawiałam kłopotu…

I Anioł Stróż, mój wierny przyjaciel,

co chronił przed złem i przed głupotą…

Mama, tuląca swą trójkę

i wspólne wieczorne pacierze…

Opowieści ojca o dalekich krajach,

ciekawych ludziach i ich zwyczajach…

Piesek, co mieszkał za wielkim kufrem

i dziecięca rozpacz po jego śmierci…

I gniazdo jaskółek, które nad balkonem

wiły swe gniazdo od kilku pokoleń…

Pierwsze śmieszne miłości,

co miały trwać całe życie…

Przyjaźnie dziewczęce i przysięgi wierności…

Strach przed klasówką z matematyki…

Wspaniały ogród babci, pełen zakamarków…

I kochana babcia o pooranej twarzy

dobra i pełna miłości dla wszystkich wokół…

I druga babcia też bardzo kochana,

lecz zupełnie inna,

wytworna, pełna dostojeństwa…

I dziadek – skarbnica niezwykłych mądrości…

 

Ach, moja szkatułko, ileż w sobie mieścisz

wspomnień o ludziach, wspomnień z przeszłości…

Na dnie szkatułki skryły się marzenia

wielkie, piękne, jasne i wzniosłe…

Cóż z nich zostało?

Zostało życie…

A z nim dziecięca wiara,

która ciągle trwa…