sobota, 22 listopada 2014

Gdy myślę Chrystus…


Gdy myślę „Chrystus”,

przedziwne ciepło rozlewa się w sercu,

wilgotnieją oczy,

rodzą się dobre pragnienia… 

Gdy myślę „Chrystus”,

widzę ręce kapłańskie,

co przemieniają biały chleb

w Jezusowe Ciało… 

Gdy myślę „Chrystus”,

mam przed oczyma każdą Komunię świętą,

co krzepi i daje tak wielką moc

i radość życia, i siłę, i dobroć… 

Gdy myślę „Chrystus”,

rodzi się we mnie ogromna wdzięczność,

dla której zwyczajnych braknie słów -

za Jego obecność, za cierpliwość i miłość,

za odpuszczenie grzechów… 

Gdy myślę „Chrystus”,

staję się lepszym człowiekiem,

bo wiem, że On jest ze mną,

patrzy na mnie,

pomaga się podnieść,

pozwala cieszyć się życiem

mimo że trudne,

nieusłane różami…