Jak przedziwne jest ludzkie życie! Tyle
w nim zakrętów, smutków i łez… Tyle niekiedy wielkich kamieni, które zuchwale układają
się na drodze życia. Tyleż wzlotów, co upadków… Ale również - radości! Nasuwa
się nieodparcie myśl, jakiemu celowi służy to wszystko… Myślę, że każdy homo sapiens w jakimś momencie stawia
sobie pytanie o sens. Pytanie o sens
życia… A może ma pretensje – najczęściej do Pana Boga! – za niepowodzenia,
trudy życia… Tak, bo to właśnie do Niego kieruje się żale o swoje porażki,
swoje niemądre działania, nieobliczalne kroki… Może więc warto głębiej
zastanowić się nad własnym życiem… Pretensje niczego nie zmienią, żyć trzeba, dźwigać
to, co przynosi każdy dzień, mimo że niekiedy jest to ciężkie jarzmo. Ale…
jakimi bylibyśmy ludźmi, gdyby nie dotknęło nas w mniejszym lub większym stopniu
to, co w pojęciu tego jarzma się mieści.!
Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że
jedynym ratunkiem i drogą (mimo że trudną i wyboistą!) jest nasz PAN JEZUS
CHRYSTUS! Może były nam potrzebne różne doświadczenia, aby nas umocnić,
uodpornić, zmienić logikę myślenia… Przeciwności w pewien sposób nas szlifują, kształtując
naszą osobowość. Jeżeli je dobrowolnie przyjmiemy (chociaż to bardzo trudne!),
staniemy się bogatsi życiowo i mądrzejsi. Tak uważam!