Refleksje
dotyczą wczorajszej homilii, mającej odniesienie do niedzielnych czytań…
Słyszeliśmy słowa z Księgi Izajasza: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż
może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A
nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.
Pan mnie opuścił… Jakże często słyszymy taką skargę! A może sami ją
wypowiadamy w obliczu cierpienia, nieuleczalnej choroby, nieszczęścia, które burzy nasze dotychczasowe życie… Tyle smutku na świecie,
wojen, nienawiści, złości, która zabija… Zło jest ludzkim dziełem, a pretensje
mamy do Pana Boga! Czyżby On nas opuścił??? To nie Bóg opuszcza człowieka, ale
człowiek opuszcza Boga! Poczucie opuszczenia jest konsekwencją grzechu –
począwszy od zarania dziejów. Człowiek opuszcza Boga grzesząc! Ileż to razy narzekamy
na Boże przykazania, że tak bardzo nas ograniczają, godzą w naszą wolność… Odchodzimy
od Boga, a robimy Mu wyrzuty, że nas opuszcza… Postawmy sobie uczciwie pytanie:
Czy rzeczywiście idę Bożą drogą?
To prawda, że jest wiele bólu niezawinionego, którego sensu nie
rozumiemy! Dużo biedy, chorób, zdrady… I dlatego wydaje się, że doświadczamy opuszczenia
przez Boga. Ale w najbardziej trudnym momencie życia warto sobie przypomnieć,
że umierający na krzyżu Chrystus też wołał: Boże
mój, Boże, czemuś mnie opuścił? A przecież w chwili konania Pan Bóg był
najbliżej swojego Syna! Czy nie mamy takiego poczucia, że w nieszczęściu odczuliśmy
najbardziej, że Pan Jezus jest przy nas? Z nami cierpi, z nami się modli… Ja nie
zapomnę o tobie! Bóg troszczy się o nas! Święci szukali najpierw Boga, a
wszystko inne było im przydane. „Wyryłem ciebie na obu dłoniach” – mówi Pan.
Postaw sobie zatem pytanie: Gdzie jest twoje serce? Przy Bogu czy przy
mamonie szeroko pojętej… Czy jesteś gotów kroczyć Bożą ścieżką – mimo że trudną
- czy też swoją drogą, która omija Boże prawa…
Na koniec przytoczę słowa ks. Szymona, zapisane na jednej ze stron
nieznanej mi parafii… Warto sobie postawić takie oto pytania: „Czy
rzeczywiście przyjmuję Stwórcę, jak kochającego zawsze i mimo wszystko Ojca.
Czy ufam, że nie muszę troszczyć się o sprawy, które mnie przerastają. Czy
wierzę, że jeśli wytrwale będę stąpał po ścieżce, którą „tu” i „teraz” daje mi
Pan Bóg, że wtedy będę szczęśliwy i nic mi się nie stanie, niczego potrzebnego
do szczęścia nie utracę?”
Pełne ufności są
słowa psalmu 62, które rozbrzmiewały na wczorajszej Mszy św.:
Jedynie w Bogu
spokój znajdzie ma dusza,
od Niego przychodzi moje zbawienie.
Tylko On jest opoką i zbawieniem moim,
twierdzą moją, więc się nie zachwieję.
od Niego przychodzi moje zbawienie.
Tylko On jest opoką i zbawieniem moim,
twierdzą moją, więc się nie zachwieję.
Jedynie w Bogu
szukaj spokoju, dusza moja,
bo od Niego pochodzi moja nadzieja.
On tylko jest skałą i zbawieniem moim,
On moją twierdzą, więc się nie zachwieję.
bo od Niego pochodzi moja nadzieja.
On tylko jest skałą i zbawieniem moim,
On moją twierdzą, więc się nie zachwieję.
W Bogu
zbawienie moje i chwała,
Bóg opoką mocy mojej i moją ucieczką.
W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie.
Bóg opoką mocy mojej i moją ucieczką.
W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie.