poniedziałek, 3 marca 2014

Zapisanych refleksji ciąg dalszy…

    Refleksje dotyczą wczorajszej homilii, mającej odniesienie do niedzielnych czytań… Słyszeliśmy słowa z Księgi Izajasza: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.
Pan mnie opuścił… Jakże często słyszymy taką skargę! A może sami ją wypowiadamy w obliczu cierpienia, nieuleczalnej choroby, nieszczęścia, które burzy nasze dotychczasowe życie… Tyle smutku na świecie, wojen, nienawiści, złości, która zabija… Zło jest ludzkim dziełem, a pretensje mamy do Pana Boga! Czyżby On nas opuścił??? To nie Bóg opuszcza człowieka, ale człowiek opuszcza Boga! Poczucie opuszczenia jest konsekwencją grzechu – począwszy od zarania dziejów. Człowiek opuszcza Boga grzesząc! Ileż to razy narzekamy na Boże przykazania, że tak bardzo nas ograniczają, godzą w naszą wolność… Odchodzimy od Boga, a robimy Mu wyrzuty, że nas opuszcza… Postawmy sobie uczciwie pytanie: Czy rzeczywiście idę Bożą drogą?
To prawda, że jest wiele bólu niezawinionego, którego sensu nie rozumiemy! Dużo biedy, chorób, zdrady… I dlatego wydaje się, że doświadczamy opuszczenia przez Boga. Ale w najbardziej trudnym momencie życia warto sobie przypomnieć, że umierający na krzyżu Chrystus też wołał: Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił? A przecież w chwili konania Pan Bóg był najbliżej swojego Syna! Czy nie mamy takiego poczucia, że w nieszczęściu odczuliśmy najbardziej, że Pan Jezus jest przy nas? Z nami cierpi, z nami się modli…  Ja nie zapomnę o tobie! Bóg troszczy się o nas! Święci szukali najpierw Boga, a wszystko inne było im przydane. „Wyryłem ciebie na obu dłoniach” – mówi Pan.
Postaw sobie zatem pytanie: Gdzie jest twoje serce? Przy Bogu czy przy mamonie szeroko pojętej… Czy jesteś gotów kroczyć Bożą ścieżką – mimo że trudną - czy też swoją drogą, która omija Boże prawa…  
Na koniec przytoczę słowa ks. Szymona, zapisane na jednej ze stron nieznanej mi parafii… Warto sobie postawić takie oto pytania: „Czy rzeczywiście przyjmuję Stwórcę, jak kochającego zawsze i mimo wszystko Ojca. Czy ufam, że nie muszę troszczyć się o sprawy, które mnie przerastają. Czy wierzę, że jeśli wytrwale będę stąpał po ścieżce, którą „tu” i „teraz” daje mi Pan Bóg, że wtedy będę szczęśliwy i nic mi się nie stanie, niczego potrzebnego do szczęścia nie utracę?”
Pełne ufności są słowa psalmu 62, które rozbrzmiewały na wczorajszej Mszy św.: 
 
Jedynie w Bogu spokój znajdzie ma dusza,
od Niego przychodzi moje zbawienie.
Tylko On jest opoką i zbawieniem moim,
twierdzą moją, więc się nie zachwieję.
Jedynie w Bogu szukaj spokoju, dusza moja,
bo od Niego pochodzi moja nadzieja.
On tylko jest skałą i zbawieniem moim,
On moją twierdzą, więc się nie zachwieję.
W Bogu zbawienie moje i chwała,
Bóg opoką mocy mojej i moją ucieczką.
W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie.