Raj utracony? Czyżby?
Niekoniecznie…
Bo przecież wszystko skrywam w moim sercu,
pielęgnuję i chowam w pamięci…
Czy to dom rodzinny z wszystkimi radościami…
Najdroższych Rodziców, którzy już są w niebie…
Kochane babcie, co tak pięknie opowiadały
historie zmyślone…
historie zmyślone…
Kościół, co stał blisko domu
i zawsze był
ciszą, schronieniem, ucieczką…
I księdza proboszcza – przyjaznego dzieciom…
I księdza wikariusza, co grał w piłkę
na rynku z ministrantami…
na rynku z ministrantami…
I pierwszą spowiedź, co budziła grozę
przed wyznaniem „strasznych’ grzechów…
przed wyznaniem „strasznych’ grzechów…
I Pierwszą Komunię świętą…
I pierwsze miłości – tak naiwne i śmieszne…
I szkołę kochaną
wraz z całą paczką koleżanek i kolegów…
wraz z całą paczką koleżanek i kolegów…
I nauczycieli, co umieli przemycić
prawdziwą wiedzę o Ojczyźnie…
prawdziwą wiedzę o Ojczyźnie…
I wszystkich znajomych z całego miasteczka,
ludzi życzliwych, pięknych w swej prostocie…
Raju utracony, przecież wciąż żywy,
chociaż minęło już tyle lat,
gdy jesteś tylko wspomnieniem…
Jasnym i czystym!
Mój raju nie-utracony, jakże piękny jesteś!