poniedziałek, 23 lipca 2012

Jeszcze o pokorze...

I znowu o pokorze! Dlaczego aż tyle i tak często?! – pytacie pewnie ze zniecierpliwieniem… Tak, to prawda! Wydawało mi się, że o pokorze wiem już wszystko…
Że to niezwykła cecha…
Że odznaczało się nią wielu świętych…
Że bardzo podoba się Panu Bogu…
Że znam ludzi, którzy imponują mi swoją pokorą – taką prawdziwą, nie na pokaz…
Że bardzo chciałabym być pokornym człowiekiem w różnych sytuacjach, które niesie życie…
Tymczasem… wystarczy przekroczyć próg szpitala, odwiedzić chorych przyjaciół, by cała wiedza o pokorze prysła jak bańka mydlana! Tutaj właśnie ma człowiek możliwość wykazania się pokorą –

wobec ludzkiego nieszczęścia,

cierpienia,

w obliczu własnej niemocy,

bezradności,

wobec braku dobrych słów, niosących ukojenie…

Jakim małym wydaję się sobie człowiekiem! Nie umiem powiedzieć nic sensownego, nie umiem pocieszyć na miarę oczekiwań…

Ale Ty, Jezu, w którego  uzdrawiającą moc wierzę całym sercem, Ty możesz wszystko! Zapewne bardzo nieudolnie, ale równie gorąco proszę Cię,
stań przy chorych, którzy wierzą w Twoją nieograniczoną moc,
którzy Ci tak bardzo ufają, pomóż im!
Pomóż także tym, którzy Ci nie ufają i czują się bardzo samotni w walce z chorobą…

Pomóż wszystkim, bo trudno nieść krzyż bez Twojej pomocy!!!


Panie, mój Boże, wołam do Ciebie we dnie,

żalę się przed Tobą w nocy.

Niech dotrze do Ciebie moja modlitwa,

nakłoń ucha na moje wołanie.

Z Psalmu 88