czwartek, 19 lipca 2012

Dlaczego kocham św. Augustyna...

Tak, kocham św. Augustyna! Zresztą dawałam temu już kilkakrotnie wyraz na moim blogu… Jak długo trwa ta moja miłość? Oj, długo, długo, jeszcze od lat młodości… Dlaczego właśnie On? Przyczyn jest kilka… Przede wszystkim od zawsze św. Augustyn budzi mój wielki podziw za odwagę. Bo jakże wielkim trzeba być człowiekiem, aby w IV/V wieku publicznie przyznać się do swoich wszystkich życiowych błędów (a było ich wiele!), opisać je skrupulatnie w Confesiones

Może właśnie ta odwaga wyniosła go na same szczyty?! 

Gdyby tak dzisiaj wielu ludzi umiało stanąć w prawdzie, jakże piękny byłby świat… Przyznać się publicznie do swoich błędów – to wielka sztuka! To nadzwyczajna odwaga, ale i pokora!!!


Św. Augustyn toczył nieustanną walkę z samym sobą, poszukiwał nowych dróg, szukał Boga… I to nieustanne poszukiwanie przywiodło go do Niego! Oczywiście nie można zapomnieć o wielkiej roli jego matki, św. Moniki, która tak wytrwale modliła się o nawrócenie syna.


Św. Augustyn – to wielki Święty, wielki swoją odwagą, mądrością i miłością do Boga!

Kochany mój święty Przyjacielu, pomagaj mi w mądrym patrzeniu na świat i każdego człowieka!