wtorek, 3 lipca 2012

List wdzięczności

Kiedyś napisałam list do Pana Jezusa… Fragmenty umieszczam poniżej, jako że jego treść jest w ścisłej łączności z poprzednim tekstem o naszych zadaniach w doczesnym życiu i o wdzięczności za ofiarowane nam talenty..  Treść tegoż listu jest ciągle aktualna!


Najdroższy Panie Jezu!
Lista osób, do których powinnam skierować słowa wdzięczności, jest dość pokaźna… Pan Bóg bowiem nieustannie stawia na mojej drodze ludzi, od których czegoś dobrego się uczę, którzy ofiarują mi tak wiele serca... Dziś przyszedłeś mi na myśl Ty, Najdroższy Jezu! Czyż nie jesteś najważniejszy spośród wszystkich, którym winna jestem wdzięczność? Wprawdzie jesteś Osobą Boską, ale to nie może umniejszyć rangi moich uczuć, wręcz przeciwnie – potęguje ogromną falę wdzięczności... Zdałam sobie sprawę, że ci wszyscy ludzie, którym winna jestem wdzięczność, to przecież nikły odblask Twojej Osoby! Są wśród nich przede wszystkim moi ukochani śp. Rodzice, kapłani, bracia i ich małżonki, moje dzieci, przyjaciele, a także – całkiem przypadkowi ludzie, którzy ofiarowali mi cząstkę swego serca... Ale przed wszystkimi stoisz zawsze Ty, mój Najdroższy Przyjacielu, który trwasz przy mnie od kołyski, prowadzisz przez wszystkie zawiłe ścieżki życia i nigdy mnie nie opuszczasz – nawet wtedy, gdy zdarzy mi się od Ciebie oddalić.


Cóż to jest wdzięczność? To piękne, bezinteresowne uczucie wobec kogoś, kto stał się sprawcą dobra. To także pragnienie odwzajemnienia tego dobra, to pamięć o czyimś dobrodziejstwie…


Panie Mój! Czy kiedykolwiek zdołam Ci się odwdzięczyć za Twoją miłość, za nieustanne pragnienie niesienia pomocy? Czyż zdołam wyliczyć to wszystko, co otrzymuję od Ciebie? Jak nie powiedzieć Ci, że kocham Cię, choć tak nieudolnie? Codziennie uparcie wpatruję się w Twój święty wizerunek, w Twoją postać na obrazie z podpisem Jezu, ufam Tobie!, śledzę Twój uśmiech, Twój - pełen miłości gest, wskazujący na serce – źródło tejże  miłości. I – coraz bardziej upewniam się, że kochasz mnie absolutnie bezinteresownie...
Gdy doświadczam różnych przeciwności losu, Ty, Jezu, stajesz się moją jedyną „deską ratunku” - nigdy jeszcze mnie nie zawiodłeś! Jesteś dla mnie nieustannym źródłem łask, z którego zawsze mogę czerpać. Tu znajduję wszystko, co jest mi potrzebne. Jeśli upadam na duchu, Ty mnie podnosisz, od Ciebie otrzymuję wewnętrzną siłę. Jeśli zgrzeszę, u Ciebie szukam miłosierdzia, odzyskuję pokój. W trudnych chwilach mnie pokrzepiasz i umacniasz… Jeśli potrzebuję rady, otuchy i pomocy, u Ciebie ją znajduję. W Tobie odnajduję nie tylko przeogromną miłość, ale i wewnętrzną radość, spokój ducha oraz wszystko, co dobre i piękne!

Cóż mogę Ci ofiarować, Jezu, w zamian za Twoje bezgraniczne miłosierdzie i miłość? Jak mam okazać Ci moją ogromną wdzięczność? Pragnę Ci złożyć hołd całym swoim życiem! Wołam więc do Ciebie, Jezu, za bł. Janem Pawłem: Chcę odtąd żyć Twoim życiem! Panuj nad moim rozumem poprzez prostotę wiary, panuj też przez swą miłość nad moim sercem. Chcę je utrzymać w Twej żarliwej miłości przez częste przyjmowanie Komunii św. (…) Racz, Boskie Serce, przewodzić naszemu życiu, błogosław nasze duchowe i doczesne przedsięwzięcia, rozpraszaj nasze troski, uświęcaj nasze pociechy i łagodź nasze cierpienia. Amen.



Pisanie o sobie, o swych najgłębszych uczuciach, nie jest czymś łatwym... Mam jednak świadomość, że w ten sposób – przyznając się publicznie do Ciebie, Jezu, i głosząc Twoje miłosierdzie, spłacam wobec Ciebie dług wdzięczności. Mogę śmiało powiedzieć, że całe moje życie – chociaż niewolne od trosk, zawirowań i trudności – jest nieustannym doświadczaniem Bożej miłości i opieki. Ciebie, Panie Jezu, uważam za największego swego Przyjaciela, który nigdy mnie nie zawiódł.

Dziękuję!



Ps. Długi ten list... Był jeszcze dłuższy, ale go skróciłam… Myślę, że co jakiś czas trzeba sobie uświadomić to, co zawdzięczamy Chrystusowi, a tych wszystkich darów nie da się przecież opisać w kilku słowach! Zachęcam Wszystkich do napisania listu do Pana Jezusa! Pisząc, odkryjecie, jak wiele Mu zawdzięczacie!