Św. Faustyna opisuje stan swej duszy po
przyjęciu Komunii św.:
„Czuję nieraz po Komunii św. obecność
Bożą w szczególny sposób, odczuwalny. Czuję, że jest Bóg w sercu moim. I to, że
czuję Tego Boga w duszy, nie przeszkadza mi nic do spełnienia obowiązków, nawet
wtenczas kiedy załatwiam najważniejsze sprawy, wymagające uwagi, nie tracę
obecności Boga w duszy i jestem z Nim ściśle złączona. Z Nim idę do pracy, z
Nim idę na rekreację, z Nim cierpię, z Nim się cieszę, żyję w Nim a On we mnie.
Nigdy nie jestem sama, bo On mi jest stałym Towarzyszem. On mi jest przytomnym w
każdym momencie. Zażyłość nasza jest ścisła przez połączenie krwi i życia.” (Dz.
318)
„Najuroczystsza chwila w życiu moim, to
chwila, w której przyjmuję Komunię świętą. Do każdej Komunii świętej tęsknię i
za każdą Komunię świętą dziękuję Trójcy Przenajświętszej. Aniołowie, gdyby
zazdrościć mogli, to by nam dwóch rzeczy zazdrościli: - pierwszej - to jest
przyjmowania Komunii św., a drugiej - to jest cierpienia.” (Dz. 1804)
„Dziś przygotowuję się na przyjście
Twoje, jako oblubienica na przyjście Oblubieńca swego. Wielki to Pan, ten
Oblubieniec mój, Niebiosa ogarnąć Go nie mogą.
Serafini, którzy stoją najbliżej Niego,
zasłaniają oblicze swoje i powtarzają nieustannie:
Święty, Święty, Święty. Ten wielki Pan,
to Oblubieniec mój. Jemu śpiewają Chóry, przed Nim padają trony, przed
jasnością Jego słońce gaśnie: A jednak ten wielki Pan, to Oblubieniec mój.
Serce moje, wyjdź z tej głębokiej
zadumy, jak Go wielbią inni, bo na to nie masz czasu, gdyż nadchodzi i już jest
u twych drzwi.” (Dz. 1805).
„Wychodzę na Jego spotkanie i zapraszam
Go do mieszkania swojego serca, uniżając się głęboko przed Jego Majestatem, lecz Pan podnosi z prochu mnie i jako oblubienicę zaprasza, abym usiadła obok
Niego, abym Mu powiedziała wszystko co mam w sercu. A ja, ośmielona Jego
dobrocią, pochylam swą skroń na pierś Jego i mówię Mu o wszystkim. Na pierwszym
miejscu mówię o tym, o czym bym nigdy żadnemu stworzeniu nie powiedziała. A
później mówię o potrzebach Kościoła, o duszach biednych grzeszników, jak bardzo
potrzebują Twego miłosierdzia. Lecz chwila szybko upływa. Jezu, muszę wyjść na
zewnątrz do obowiązków, które czekają na mnie. Jezus mi mówi, że jest jeszcze
chwila, aby się pożegnać.
Wzajemne głębokie spojrzenie i na
chwilę pozornie się i rozłączamy, ale nigdy rzeczywiście. Serca nasze są
ustawicznie zjednoczone choć na zewnątrz jestem rozerwana różnymi obowiązkami,
lecz obecność Jezusa pogrąża mnie ustawicznie w skupieniu. (Dz. 1806)
„Dziś przygotowanie się moje na
przyjście Jezusa jest krótkie, lecz napięte gwałtowną miłością. Przenika mnie
obecność Boża i zapala moją miłość ku Niemu. Słów nie ma żadnych, jest tylko
wewnętrzne zrozumienie. Tonę cała w Bogu przez miłość. Zbliża się Pan do
mieszkania serca mojego. Po przyjęciu Komunii mam na tyle przytomności, aby przyjść
do własnego klęcznika. W tej samej chwili dusza moja całkowicie pogrąża się w
Bogu i nie wiem, co się wokoło dzieje. Bóg daje mi wewnętrzne poznanie Swojej
Boskiej Istoty. Chwile te są krótkie, lecz przenikliwe. Dusza wychodzi z
kaplicy głęboko skupiona i niełatwo ją rozproszyć. Wtenczas dotykam się ziemi,
jakoby jedną stopą. Żadna ofiara wśród dnia, nie jest ani trudna, ani ciężka.
Każda okoliczność wywołuje nowy akt miłości.” (Dz. 1807)
„Gdy Jezus przyszedł do mego serca,
wszystko zadrżało życiem i ciepłem w mej duszy. Jezu, zabierz moją miłość z
serca, a wlej w nie Swoją miłość. Miłość gorącą i promienistą, która umie nieść
ofiarę, która umie całkowicie zapomnieć o sobie.” (Dz. 1809)
Wpis: 10 października godz. 10:00