Pokój serca to nie stan, który „po
prostu się zdarza” — to coś, co się pielęgnuje dzień po dniu.
Pokój zaczyna się od pewnego rodzaju
przerwy. Przeczytałam kiedyś, że gdy czujemy chaos, warto zrobić świadomy
oddech:
Wdech:
„Jestem tu.”
Wydech: „To wystarczy.”
Ćwiczenie świadomego oddechu kilka
minut dziennie naprawdę reguluje układ nerwowy i pozwala wrócić do „tu i
teraz”. To są słowa psychologa – przydatne każdemu z nas.
*Warto zaakceptować to, czego nie możemy
zmienić, wiele niepokoju bowiem bierze się z walki z tym, co jest poza naszą
kontrolą.
Pokój przychodzi, gdy nauczymy się mówić: „Nie wszystko ode mnie zależy — i to
jest w porządku.” To nie jest rezygnacja, tylko mądra zgoda na rzeczywistość.
*Każdy potrzebuje ciszy. Może to być
spacer bez telefonu, chwila przy kawie, spojrzenie w niebo, a nade wszystko
modlitwa. Cisza jest przestrzenią, w której serce może się uspokoić.
*Pokój serca osiągamy także,
przebaczając — sobie i innym. Brak pokoju często rodzi się z żalu lub gniewu. Przebaczenie
nie oznacza zapomnienia, lecz uwolnienie siebie od ciężaru.
*Im mniej hałasu, pośpiechu i nadmiaru,
tym więcej miejsca na pokój.Warto spróbować ograniczyć nadmiar obowiązków, toksyczne relacje z niektórymi
ludźmi, nadmierne myślenie o przyszłości. Pokój serca kocha prostotę.
*Wieczorem warto zastanowić się i wymienić
trzy rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni tego dnia. To ćwiczenie zmienia
sposób, w jaki spojrzymy na świat — pozbędziemy się lęku i zamienimy go na
zaufanie. Dla nas, ludzi wierzących, to
zaufanie ma głęboki sens. Jest to bowiem
zaufanie samemu Bogu! Niezależnie od tego, co nas
spotyka, co nas cieszy czy smuci, co niekiedy pogrąża w rozpaczy. Trudne? Tak, trudne, ale nasza
wiara we wszechmoc Boga jest naszą ostoją! Bóg wie lepiej i jest samym
Miłosierdziem.
Wpis: 29 października godz. 16:15