Wśród
słów Pana Jezusa (skierowanych do Alicji Lenczewskiej), które otrzymuję za
pośrednictwem zaprzyjaźnionej Siostry Urszulanki, są i takie: „Wielu rzeczy
człowiek nie nauczy się bez bólu, a żadnej bez wysiłku. Ufaj i bądź wytrwały!”
Że bez wysiłku nie nauczy się człowiek wielu rzeczy, z tym łatwo się zgodzić. Ale – bez bólu?! Słowa te są warte głębszego zastanowienia i przemyślenia. Każdy ból – czy to fizyczny, czy w sferze duchowej, psychicznej jest trudny do przyjęcia, prawda?! Ileż rzeczy, spraw nas boli, uwiera niczym ostry kamyczek w bucie… Jak trudno nam przyjąć dobrowolnie, bez przymusu jakąś trudność na przykład w postaci choroby, niepowodzenia, złych słów usłyszanych od ludzi… Sytuacji jest bardzo wiele, każda inna i … niemiła, bardzo trudna! Nie są łatwe do zaakceptowania! Zniechęcamy się, a może nawet złorzeczymy i pytamy, dlaczego mnie to spotyka.
A
może właśnie taki ból jest nam potrzebny? Poprzez każdy ból dojrzewamy do
głębszej postawy, do samozaparcia, do wybaczania bliźniemu, do zbliżenia się do
Pana Boga! Nie o razu to dostrzeżemy, dopiero po czasie, może nawet dopiero po
latach. Dostrzeżemy, że trudne doświadczenie było nam potrzebne. Dlaczego? Abyśmy
spojrzeli na życie, na siebie, z innej perspektywy, abyśmy spokornieli, dojrzeli
swoje błędy, swoją kruchość i małość… To, co przychodzi łatwo, jest lekkie i przyjemne,
na pewno nas nie ubogaca, cieszy tylko chwilę.
Stwierdzenie,
że bez wysiłku człowiek nie nauczy się wielu rzeczy, jest bardziej przejrzyste.
To potrafimy zrozumieć. Wysiłku wymaga każde dążenie do tego, by stawać się lepszym
człowiekiem, wysiłku wymaga każda nauka, każda praca – czy to nad sobą, czy też
ta codzienna, wysiłku wymaga dążenie do doskonałości w dziedzinie kształcenie
swoich talentów. Pianiści na przykład ćwiczą po dziesięć godzin dziennie.
Wytrwałość jest wielkim darem Ducha Świętego – zarówno w wielkich sprawach, jak i w tych najmniejszych, w codziennym życiu, w mrówczej pracy.
Wpis: 14 kwietnia godz. 9:40