Pan Jezus mówił nie tylko do św.
Faustyny i Alicji Lenczewskiej: „Jestem miłosierdziem, które pragnie ogarnąć
cały świat, wszystkie serca, by ocalać, uzdrawiać, przemieniać.” Te słowa mocno
wybrzmiały zwłaszcza wczoraj, w Święto Bożego Miłosierdzia. Pan Jezus kieruje
je do każdego z nas! Czy je rozumiemy? Czy wierzymy tym słowom, zwłaszcza teraz, gdy nie widać
końca udręczeń, zmagań z chorobami, z przeciwnościami losu?!
Spróbujmy przełożyć te słowa na język
znacznie bliższy… Cóż one znaczą? Znaczą bardzo wiele, mają niezwykłą wymowę i
moc zarazem!!! Spójrzmy uważnie na obraz Jezusa Miłosiernego. Jedna ręka
wskazuje na serce – symbol miłości, a druga ręka wzniesiona jest wysoko w
geście błogosławieństwa. Czyż trzeba nam więcej? Miłość Chrystusowa i
błogosławieństwo! Miłość ogarniająca każdego człowieka, miłość, która wybacza,
która ucisza, pomaga nieść krzyż, miłość, która tuli do swego serca, miłość,
która swą głębią i mocą przemienia, miłość, która towarzyszy nam w każdej
chwili życia, nigdy nie ustaje, jest zawsze i… czeka na naszą odpowiedź!
Pan Jezus nie tylko błogosławi, ale
także wyciąga do nas tę rękę! Abyśmy powstali z grzechu, z wszystkiego, co
niszczy nasze życie, bo jest dalekie od Bożych praw. Wyciąga do nas rękę, byśmy
uwierzyli, byśmy mocno uchwycili się Jego krzyża i razem szli przez życie.
Wyciąga rękę, aby nam pomóc i pocieszyć… Uchwyćmy tę świętą rękę – tak mocno,
jak to tylko jest możliwe! To nasza busola, kierunkowskaz, jak żyć!
Wpis: 12 kwietnia godz. 9:01