Czasem w krzyżu pełnym bólu i
cierpienia widzimy bardziej ból człowieka niż Osobę Boga. Widzimy umęczonego
człowieka, a nie widzimy triumfu Boga.
Dawne krzyże przedstawiały nieraz Jezusa
ubranego w dostojne szaty, z koroną królewską na głowie. Wisiał na krzyżu, ale
był triumfatorem, który panował i władał cierpieniem.
Mogą być różne krzyże, ale – jak mówił
św. Jan Vianey – krzyż pełen bólu jest najmądrzejszą książką.
Człowiek wiary w każdym krzyżu, nawet
najbrzydszym, widzi nie tyle apoteozę cierpienia, ale triumf miłości.
Krzyż jest znakiem miłości i mówi, że
Bóg tak umiłował świat, że własnego Syna posłał ludziom na wyniszczenie. A Syn
tak umiłował swojego Ojca i ludzi, że oddał za nich swoje życie. Nie jest ważne
samo cierpienie, ważna jest intencja cierpienia, ofiara miłości dla człowieka. Ks.
Jan Twardowski
Wpis: 24 marca g. 10:35