Powtórnie stawiam to pytanie, warto sobie na nie odpowiedzieć… W
każdy piątek Wielkiego Postu uczestniczyliśmy w nabożeństwie Drogi Krzyżowej… Towarzyszyliśmy
Panu Jezusowi w Jego drodze ku Golgocie. Szedł obarczony krzyżem naszych
grzechów, utrudzony do granic wytrzymałości, wyśmiewany, wyszydzany, popychany;
potykał się co kilkadziesiąt metrów, ale wstawał i szedł ku… naszemu zbawieniu!
Czy – idąc Chrystusową drogą w poszczególnych stacjach – mam świadomość,
że to dla mnie i za mnie ta Droga Krzyżowa? Wprawdzie od tamtej minęło blisko
dwa tysiące lat, ale ona jest nadal aktualna. Zróbmy rachunek sumienia – taki bardzo
osobisty i postawmy sobie pytania…
Czy Chrystusowa męka jest dla mnie wyrzutem
sumienia?
Czy uświadamiam sobie, że kolec cierniowy, który
wbito Mu w język, przynosi tak ogromny ból za moje grzechy języka? Za każde
słowo skierowane do bliźniego bez miłości, za niesłuszne domysły, za brak
zrozumienia dla słabszych, za niecierpliwe słowa skierowane do różnych ludzi…
Ty, Panie Jezu, doświadczyłeś tylu zniewag, nie
złorzecząc nikomu… Modliłeś się za swych oprawców… Jakie to trudne modlić się
za tych, którzy nam dokuczają, niszczą… Naucz mnie tego, Jezu!
Pragnę Ci towarzyszyć, ale czy mam dość siły?
Czy starcza mi odwagi, by przyznać się do Ciebie w
najzupełniej nieoczekiwanych sytuacjach?
Czy potrafię być na tyle odważna, by otrzeć krew i
pot z Twojej twarzy? Niekoniecznie dosłownie…
Czy umiem wsłuchać się w Twoje słowa, które
kierujesz do mnie każdego dnia?
Chcę być lepsza, lepsza od samej siebie… A to takie
trudne!
Życie stawia nas nieustannie przed wyborami
pomiędzy dobrem i złem… Jakże nieraz trudno wybrać dobro!!!
Czy Twoja Droga Krzyżowa jest dla mnie – dla nas - wyrzutem za
wszystkie zniewagi, których doświadczyłeś wtedy i nieustannie doświadczasz?
Wpis: 22
marca g. 11:20