Pamiętam z opowieści moich rodziców,
dziadków, a także z historii Kościoła, że ilekroć ludzkości zagrażało jakieś
niebezpieczeństwo, zwracano się o pomoc do Nieba. Na przykład w 1656 roku, gdy na terenie Włoch szalała dżuma.
Wtedy biskup Alfons Puccinelli, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie
groziło miastu, zwrócił się z prośbą o pomoc do św. Michała Archanioła. Wspominam
o tym w kontekście wczorajszych słów poświęconych temu wielkiemu Słudze Boga. A
wspominam nie bez powodu, bo i dzisiaj bardzo przydałaby się taka pomoc nam
wszystkim, żyjącym w świecie pełnym chaosu, nienawiści i złości. Wprawdzie nie
szaleje już dżuma, ale może to wszystko,
czego doświadczamy, co obserwujemy, jest gorsze niż ówczesna dżuma?! Jak żywo
staje mi w pamięci powieść Alberta Camus’a „Dżuma” To wielka alegoria postaw i zachowań ludzi wobec dżumy, symbolu śmierci (czytaj: zła).
Nie bez przyczyny Matka Najświętsza w
różnych miejscach świata (w tym regularnie co miesiąc w Medjugorju) woła
rozpaczliwie o pokój i modlitwę! Weźmy różaniec do ręki, zamiast toczyć
najróżniejsze spory! Ta modlitwa ma wielką moc! Nie żałujmy na nią czasu!
Wpis: 1 października godz. 16:55