Właśnie mija
osiem lat, gdy umieściłam tekst o tej treści na moim blogu. Odnalazłam go i
pomyślałam, czy jest on nadal aktualny. Jestem przekonana, że tak. Jak najbardziej!
Każdy homo
sapiens ma swoje własne życie – jedyne w swoim rodzaju, swój własny
plan, własne spojrzenie na to życie, różne oczekiwania, swoje przemyślenia, które to życie mają uczynić pięknym i ciekawym. Jednak – jakim kosztem?
Warto zatem skierować do siebie wskazanie:
Nie zmarnuj życia! Kieruję je również do samej siebie, przede wszystkim do siebie!
Żyjemy w
czasach równie ciekawych, co trudnych. Tyle dzieje się wokół nas… Trudno nie
zauważyć tragedii, cierpienia, ataków na Kościół, na dobro, które musi wręcz
walczyć o siłę przebicia. Trwa walka o człowieka – nie tyle o jego dobro, co o
przeciągnięcie go na swoją stronę i przekonanie go do swoich racji.
Gdzie ja jestem
wśród tych wszystkich spraw, sprawek, przekonań, wezwań!?
Bardzo łatwo
ulec pokusom, które natrętnie wdzierają się w nasze życie, proponując
łatwiejszą drogę ku rzekomemu szczęściu. Jakże często słyszy się słowa: Pragnę
być szczęśliwy (szczęśliwa)! A któż nie chce? Człowiek zawsze pragnął
szczęścia! Propozycja różnych zamienników tego szczęścia nam nie zapewni! A co
wobec tego? Mimo trudnych doświadczeń, mimo przeciwności losu, mimo niemożności
odmiany swego życia i pozornej beznadziejności, która często podsuwa łatwiejsze
rozwiązania…
Nie
zmarnuj życia! Powtarzam sobie bardzo często! Trwam w tym przekonaniu. Siłę i
radość daje żywa obecność Chrystusa! Daje niezwykłą moc do pokonania
przeciwności! On nigdy nas nie zawiedzie! Mimo że niekiedy nam się wydaje, że jesteśmy
zupełnie sami. To nieprawda! Wystarczy tylko uwierzyć! I trwać przy Nim, i mieć
odwagę jednoznacznie potępić zło. By nie zmarnować życia!!!
Wpis: 11
października, g. 9.20