środa, 4 października 2023

O poczuciu humoru

 

Postanowiłam jeszcze raz sprawdzić swoje poczucie humoru. Od tej pierwszej, publicznej weryfikacji minęło dwanaście lat!  I co? Niestety, mogę tylko kolejny raz stwierdzić, że nie mam poczucia humoru. To wielki defekt, bo jak jest odbierany człowiek śmiertelnie poważny? Nudziarz, smęciarz, mruk, pewnie są jeszcze inne określenia…

Z poczuciem humoru chyba trzeba się urodzić! Ja się nie urodziłam! Miałam najwspanialszych pod słońcem Rodziców, ale – jak tylko pamiętam – ojciec był bardzo poważny. Pewnie tak ukształtowało go życie: wczesna śmierć ojca, przejęcie jego obowiązków, konieczność zaopiekowania się młodszym rodzeństwem, cztery lata walki o możność połączenia się z ukochaną, czyli moją Mamą. (Różnica klasowa – jak to dzisiaj śmiesznie brzmi!!!) Potem wojna i związana z nią tułaczka; po wojnie – ogołocenie rodziny ze wszystkiego, co posiadała – przez ustrój komunistyczny.

I gdzie tutaj miejsce na poczucie humoru?

Poczucia humoru nie można się nauczyć, trzeba się z nim po prostu urodzić!  Jednak mój młodszy o siedem lat brat śp. Marian, syn tych samych Rodziców, był zupełnie inny! Sypał żartami przy każdej okazji i potrafił na wszystko spojrzeć z dystansem i humorem.

Myślę, że poczucie humoru – to pewnego rodzaju dar niebios! Byli święci z poczuciem humoru, jak choćby św. Tomasz z Akwinu. A może jest tak, że dany święty obdarza swymi cechami swoich podopiecznych? Być może… Mogłabym w tym miejscu podać doskonały przykład, ale nie wypada operować nazwiskami.

Święty Ojciec Pio – mimo bardzo bolesnych stygmatów na rękach i nogach, był człowiekiem radosnym i pełnym humoru. Nie znam jednak żadnego człowieka o imieniu Pio, więc nie mogę powiedzieć, komu użyczył swojego poczucia humoru.

Mój patron, św. Jan Chrzciciel był wielkim świętym – o tym nie muszę nikogo przekonywać. Znamy go jako człowieka niezwykłego, ale również bardzo poważnego.

Zatem jaki nasuwa się wniosek? Bardzo prosty – z tym defektem po prostu trzeba nauczyć się żyć i być sobą! Cieszyć się wszystkimi innymi darami od Pana Boga  i dobrze je zagospodarować; nie zazdrościć innym, bo On  każdemu człowiekowi dał życie na jego własną miarę.

Poczucia humoru nie mam, ale mam w sobie Bożą radość! I tym się cieszę! I myślę, że ta radość wcale nie przeszkadza poważnym rozważaniom o Panu Bogu. Przecie każda przyjaźń może być radosna, zwłaszcza z Panem Jezusem. To od Niego czerpiemy nie tylko siły, ale i właśnie tę radość.

 

Wpis: 4 października godz. 10:00