Kochana
Faustynko, moja Droga Przyjaciółko!
Pomyślałam sobie, że skoro trzy dni
temu napisałam list do mojego Anioła Stróża, to dlaczego nie miałabym napisać
do Ciebie! Przecież jesteś moją ukochaną Przyjaciółką, do której tak często się
zwracam i której tak wiele zawdzięczam. Pisałam o Tobie w tym miejscu już wiele,
wiele razy, ale dzisiaj jest dzień szczególny, bo to Twoje imieniny.
A zatem dziękuję Ci za Twoją obecność w
moim życiu. Głównie za sprawą „Dzienniczka”, który podarowała mi śp. P. Maria Lehman,
mama mojej uczennicy. Gruba księga w brązowej okładce i kartki ze zwykłego
szarego papieru. Ale jak cenna w swojej treści! Pamiętam, jak chłonęłam ją
strona po stronie – z wypiekami na twarzy. Każde słowo Pana Jezusa skierowane
do Ciebie, odczytywałam jakby to było do mnie. Dzisiaj, po trzydziestu latach,
mój „Dzienniczek” jest już bardzo nadwyrężony – kartki „fruwają” od codziennego
czytania, wiele w nim fragmentów zaznaczonych w najróżniejszy sposób. Jest ciągle
żywy, bo ciągle z niego czerpię, ciągle wszystko jest aktualne i… niezwykle
potrzebne w kształtowaniu ducha. Jakże więc jesteś ważna, Faustynko, w moim
życiu!
Dziękuję Ci nie tylko za Twoją obecność,
ale przede wszystkim za to, co przekazałaś całemu światu, w tym także mnie!
Nieustannie od Ciebie się uczę. Na czoło wszystkich myśli wysuwają się wskazania
o pokorze. Pokora i posłuszeństwo, całkowite zawierzenie Panu Jezusowi, determinacja
w wypełnianiu Jego woli! Jakie to wszystko jest trudne dla przeciętnego człowieka,
jakim jestem. Wierzę jednak, że z Twoją pomocą uda mi się pokonywać trudności
wyrastające niemal każdego dnia.
Ograniczę się do tych słów, mając pewność,
że czuwasz nad moją duszą, że mnie kochasz i pomagasz.
Twoje relikwie, które dzisiaj zostały wystawione
na ołtarzu, a które przywiozła moja przyjaciółka,
„odwiedziły” najpierw mój dom. Pamiętam ten dzień i nasze gorące modlitwy w
pewnej bardzo ważnej sprawie! Wtedy bardzo mi pomogłaś, pomagaj i teraz. Zawsze!
Kocham Cię, święta Faustynko!
Wpis: 5 października godz. 9:45