Najlepszym „sposobem” na okazaną nam
niechęć, lekceważenie czy nawet wrogość ludzi, z którymi styka nas życie, jest
błogosławienie ich. Oczywiście – nie mam żadnej wątpliwości – że jest to
niezwykle trudne!!! Bo jak tu błogosławić kogoś, kto nam dokucza, kto nie
szczędzi nam inwektyw, złośliwości, przytyków, kto niszczy nas pomówieniami,
posądzaniem…
A jednak! Błogosławieństwo jest najlepszym
„lekarstwem” na zło, drzemiące w drugim człowieku. Bo czymże ono jest w swej
istocie?
Jest życzeniem dobra, pomyślności,
łaski i hojności Bożej.
Jest miłością, która przecież okazuje
nam sam Chrystus!
Jest źródłem przemiany serca – nie tylko
mojego, ale i tej osoby, którą błogosławię.
Jest życzeniem przychylności Boga, życzliwości
ludzkiej, zdrowia…
Błogosławić oznacza modlić się o dobro,
które pochodzi od Boga dla innej osoby.
„Niech cię Pan błogosławi i strzeże.
Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech
zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem.” (Lb 6,24-26)
Wpis: 14 października godz. 9:35