W książeczce Tomasza A’Kempis „O
naśladowaniu Chrystusa” natknęłam się na niezwykle ważne stwierdzenie! To wskazanie
dla nas wszystkich, abyśmy – dzięki niemu – uniknęli niepotrzebnych perturbacji,
posądzenia o wścibstwo i… po prostu nie zgrzeszyli obmową i złym sądem. Oto te
słowa: „Nie jesteś odpowiedzialny za innych, tylko za siebie. Czemu wiec się wdajesz
w nie swoje sprawy?”
No, właśnie, dlaczego wdaję się w nie
swoje sprawy? Dlaczego obchodzi mnie to, co nie powinno obchodzić? A co za tym
idzie – dlaczego ośmielam się wydawać jakikolwiek sąd o kimś, jeżeli nie znam
podłoża jego postępowania? Co mnie do tego upoważnia, aby w ogóle wypowiadać
się o kimś, skoro nikt nie prosi o moją opinię, moje zdanie?
Uświadomiłam sobie, jak głębokie treści
kryje to jedno zdanie! Przecież ono najwyraźniej harmonizuje z przykazaniem o miłości
bliźniego! Ale nie tylko! Przypominają mi się słowa Pana Jezusa „Nie sądźcie,
abyście nie byli sądzeni!”
Spójrzmy na to z drugiej strony… Ile
zyskamy czasu, wewnętrznego spokoju, nie zajmując się cudzymi sprawami! Przecież
możemy pomodlić się za niego, pomagając mu w ten sposób.
Kapitalna uwaga, Czcigodny Tomaszu A’Kempis! Dziękuję Ci!
Wpis: 15 listopada godz. 10:25