Przynajmniej dwa razy w roku słyszymy o
pewnym Świętym, a to z racji swoich
imienin czy urodzin. Mamy swoich patronów, czyli opiekunów którym polecili nas
nasi rodzice w chwili naszych narodzin (albo trochę później). Przynieśli nas do
kościoła, prosząc o dobre życie dla swojego dziecka. I tak rośniemy, rośniemy pod
opieką naszych rodzicieli, ale również naszych patronów, którzy z niebieskich
wyżyn spoglądają na nas z miłością; czują się niejako zobowiązani do szczególnej
troski o nas, są naszymi protektorami u Pana Boga. Cóż to znaczy? Znaczy bardzo
wiele, bo ci niebiescy mieszkańcy bardzo o nas się troszczą, towarzyszą nam
każdego dnia w wędrówce życia, podsuwają dobre natchnienia i orędują za
nami przed Stwórcą, może nawet usprawiedliwiają
nasze nie zawsze dobre czyny i myśli i proszą w naszym imieniu o przebaczenie.
Zmierzam do tego, by zachęcić do bliższego
poznania swojego patrona, mało – do zaprzyjaźnienia się z nim, jest on bowiem –
po Panu Jezusie i Jego Najświętszej Matce – naszym największym przyjacielem.
Warto poznać bliżej swojego patrona!
Niech on stanie się naszym powiernikiem, najbliższym i ukochanym towarzyszem, bratnią
duszą!
Myślę jednak, że zanim bardzo
serdecznie zaprzyjaźnimy się ze swoim patronem, to powinniśmy bliżej go poznać!
Skoro jest już w niebie, to dlatego, że odznaczył się tu na ziemi jakimiś szczególnymi
cnotami, które – być może – mają się stać i naszym bogactwem. Dlatego celowe
jest bliższe poznanie swojego świętego patrona.
Mi patronuje św. Jan Chrzciciel. Wielki
Święty! Miałam zaledwie trzy dni, gdy stałam się dzieckiem Bożym w kościele farnym
w Pniewach. Św. Jan patronuje wielu ludziom; jutro napiszę o nim kilka słów. A
w kolejnych dniach o innych Świętych, patronujących nam od chwili Chrztu Świętego.
Wpis: 12 września godz. 10:10