piątek, 2 września 2022

 

Dzisiaj - 2 września - przypadają imieniny mojego śp. Ojca Stefana Stoińskiego. To znaczy do niedawna tak wspominano św. Stefana w Kościele katolickim, ale od kilku lat to święto zostało przeniesione na któryś dzień sierpnia, dokładnie nie pamiętam. Dla mnie właśnie dzisiejszy dzień jest świętem mojego ukochanego Ojca. Pisałam o nim w tym miejscu wiele razy, ale ciągle wracam do niego pamięcią i serdecznymi myślami. Jak bardzo go kochałam, uświadomiłam sobie w pełni dopiero (niestety!) gdy odszedł. Towarzyszyłam mu do ostatniego tchnienia; trzymałam za rękę i poczułam ostatnie drgnienie serca. To było czterdzieści sześć lat temu, ale doskonałe to pamiętam. I to zostanie ze mną do końca mojego życia.

Pamiętam wiele… Z czasów dzieciństwa, młodości i lat dojrzałych. Był najbardziej kochającym Ojcem, choć bardzo, bardzo wymagającym. Wymagał od nas, ale przede wszystkim od siebie. Wtedy wydawało mi się, że to zbyt wiele, dzisiaj dziękuję mu za wszystko!  

Nauczył mnie tylu rzeczy, że nie jestem w stanie wymienić wszystkiego, tylko niektóre z nich – szacunku dla drugiego człowieka (kimkolwiek on jest!), odpowiedzialności za słowo oraz za to, co zostało mi powierzone,  punktualności, ale nade wszystko – miłości do Pana Boga. Z Mamą tworzyli piękną parę - nie tylko zewnętrznie – ale w każdym calu. Oboje byli nam doskonałym przykładem, jak żyć, ale i jak pokonywać trudności. Pokazało to nie tylko pięć lat okupacji, gdy zostaliśmy wyrzuceni z rodzinnego domu, a Rodzice pozbawieni dorobku całego życia, ale i kolejne lata w czasach komunistycznych.  

Dzisiaj wracam pamięcią do dawno minionych dni… 2 września przybywało do mojego Ojca wielu znajomych, by złożyć mu życzenia; wśród nich był zawsze nasz ówczesny ks. proboszcz.

Muszę jeszcze dodać, że Ojciec był wielkim społecznikiem. Działał na wielu frontach.

Ale najważniejsze, że był wielkim Człowiekiem!

 

Wpis: 2 września godz. 11:45