Nie pamiętam już, gdzie usłyszałam te słowa,
ale wydają mi się bardzo ważne i naprawdę warte zastanowienia. Oto one: „Daj się
poprowadzić Panu Bogu, a nie pobłądzisz.” Takie proste słowa, ale jak głębokie
w swej treści. Chociaż – być może – niejedna osoba pomyśli (lub powie), czy na
pewno tak się stanie! Czy jest możliwe, aby Pan Bóg osobiście chciał zająć się mną,
marnym człowiekiem?!
Nie mogę i nawet nie próbuję wypowiadać
się w imieniu Stwórcy, ale mogę z własnego doświadczenia zapewnić wszystkich
moich Przyjaciół (nieprzyjaciół też, a może nawet przede wszystkim!), że to prawda
– prawda, która może stać się udziałem każdego z nas. Bo Pan Bóg jest otwarty
na każdego człowieka, nie robi wyjątków, pragnie jego zbawienia. Pamiętamy z
kart Pisma świętego, że Pan Jezus bardzo chętnie i najczęściej spotykał się właśnie
z tymi marnotami (czytaj: grzesznikami), aby pomóc im w wydobyciu się z nędzy
życia. A – jak wspomniałam kilka dni wcześniej – jesteśmy wspólnotą grzeszników,
wśród których jesteś i Ty, Przyjacielu, i ja.
Zatem, cóż robić, by poprowadził nas
Bóg? Gotowej recepty nie ma, ja też jej nie mam, wiem jednak, że naprawdę niewiele
trzeba, by to mogło stać udziałem każdego z nas. Najpierw trzeba koniecznie
uwierzyć we wszechmoc Stwórcy, a następnie Mu zaufać. Bezgranicznie! Bez
żadnych zastrzeżeń! Bo ON wie, jaka droga jest dla każdego z nas najlepsza.
Rozmawiać z Panem Jezusem, pytać, dziękować za wszystko i prosić o pomoc, o
światło w każdej sytuacji.
Chociaż Go nie usłyszysz, ale na pewno
otrzymasz dobre natchnienie, jaką drogą iść dalej, jak omijać zło, jak sobie
radzić w najtrudniejszych sytuacjach. Poproś swojego Anioła Stróża, on Ci
pomoże. Na pewno!
Wpis: 10 maja: godz. 9:30