Na paśmie telewizyjnym „Kultura”
obejrzałam niedawno rozmowę z p. Mają Komorowską – w ramach programu „Tamte
lata, tamte dni”. Zamysłem prowadzącej p. Marty Perchuć-Burzyńskiej jest
przywołanie minionego życia znanych artystów, wychowania, domu
rodzinnego oraz innych bodźców, doświadczeń , które znacząco wpłynęły na ich
życie, karierę… To jest takie wyjaśnienie „przy okazji”, ale moją naczelną
intencją jest przywołanie słów wspomnianej wyżej p. Mai Komorowskiej: „Człowiek
każdego dnia powinien w sobie coś poprawić.” To niezwykle ważne przesłanie, myślę,
że może być zaadresowane do każdego z nas. Bo jeśli ktoś uważa, że jest
bezbłędny, że wszystko, co robi, jest słuszne, poprawne i dobre, to jest w
wielkim błędzie! Mieszkaniem ludzi doskonałych, czyli już świętych, jest niebo.
Tymczasem my – wciąż mieszkańcy Ziemi – ciągle jesteśmy w drodze do doskonałości.
Wciąż popadamy w grzechy – mniejsze lub większe, ciągle błądzimy, często po omacku,
a nasza droga – nie zawsze jest prosta, wije się krętymi ścieżkami. Dotyczy to
nie tylko nas, chrześcijan, ale także niewierzących; dotyczy wszystkich, jako
że wszyscy jesteśmy skażeni zmazą grzechu pierworodnego. Ale … do meritum!
Spójrzmy na siebie, na to, co robimy, co myślimy, jak żyjemy i… zastanówmy się,
co możemy w sobie zmienić. Może są to tylko drobiazgi, ale warto je dostrzec,
bo to pierwszy krok ku przemianie.
Nie łudźmy się, że jesteśmy ideałami! Gdyby
tak było, to świat byłby piękny, czysty i bezkonfliktowy! Wielcy święci, do
których nam baaaaaardzo daleko, dostrzegali w sobie wiele niedoskonałości.
Dostrzeżmy je i my! I spróbujmy to naprawić!
Św. Brat Albert zostawił nam takie przesłanie:
„Niech sprawa mojego udoskonalenia będzie odtąd dla mnie jedyną.”
Wpis: 18 listopada godz. 10:35