Pozostańmy w klimacie listopadowej
zadumy… Wracajmy często pamięcią i przede wszystkim modlitwą do naszych
bliskich, którzy już cieszą się oglądaniem Boga. A jeżeli jeszcze oczekują na
ten najpiękniejszy moment, to pomagajmy im, aby stało się to możliwe jak
najszybciej! Właśnie modlitwą! Szczerą, serdeczną i pełną wdzięczności. Tak to
bywa, że dopiero po śmierci pewnych osób ukazuje się nam bezmiar łask, które
otrzymaliśmy za ich pośrednictwem albo dzięki ich obecności w naszym życiu. Tak
właśnie myślę o moich Ukochanych Rodzicach, o moim Bracie Marianie, jego Żonie
Teresie, dobrym duchu rodziny; o mojej eleganckiej Babci Stanisławie (jej męża a
mojego dziadka Marcelego nie pamiętam) oraz o bardzo skromnej mojej drugiej
Babci Pelagii, o jej małżonku a moim Dziadku Romanie, który z taką miłością
posługiwał w pniewskim kościele i był obdarzony niezwykłą życiową mądrością; o
moich drogich Przyjaciołach, moich kochanych nauczycielach; moich uczniach, tych
cichych, ale i wisusach, którzy wnosili tyle radości w życie klasowe… Mogłabym
wymieniać w nieskończoność, bo to już przeogromna procesja ludzi, którzy są po
tamtej stronie, ale ciągle żyją w mojej wdzięcznej pamięci.
Kochani! Niech ziemia lekką Wam będzie,
a Pan Bóg jak najszybciej otworzy Wam podwoje Nieba!
Wpis: 4 listopada godz. 9:15