Św. Stanisław Kostka zawsze mi imponował! Tak młody, a taki wielki! Wielki swą świętością, ale przede wszystkim wytrwałością i samozaparciem, determinacją w dążeniu do osiągnięcia celu. Jak bardzo trzeba kochać Pana Boga, by zdobyć się na tak heroiczny czyn – porzucenie domu rodzinnego, opływającego w dostatkach – i udać się pieszo do Rzymu. Oczywiście była to bardzo trudna wędrówka (z przystankami w Augsburgu, Dylindze i Wiedniu)
„Spowiednik Stanisława stwierdza, że w drodze otrzymał on
również łaskę Komunii świętej z rąk anioła, kiedy wstąpił do protestanckiego
kościoła w przekonaniu, że jest to kościół katolicki. (…) Droga była długa i
uciążliwa. Stanisław z towarzyszami odbywał ją przeważnie pieszo. Dotarli tam
28 października 1567 r. Stanisław został przyjęty do nowicjatu, który znajdował
się przy kościele św. Andrzeja. (…) Ojciec jednak postanowił za wszelką cenę go
stamtąd wydostać. Do Stanisława wysłał list, pełen wymówek i gróźb. Za poradą
przełożonych Stanisław odpisał ojcu, że ten powinien raczej dziękować Bogu, że
wybrał jego syna na swoją służbę. W lutym 1568 r. Stanisław przeniósł się z
kolegium jezuitów, gdzie mieszkał przełożony generalny zakonu, do domu św.
Andrzeja na Kwirynale, w którym pozostał do śmierci.
Swoim wzorowym życiem, duchową dojrzałością i rozmodleniem budował całe
otoczenie. W pierwszych miesiącach 1568 r. Stanisław złożył śluby zakonne. Miał
wtedy zaledwie 18 lat. W prostocie serca w uroczystość św. Wawrzyńca (10
sierpnia) napisał list do Matki Bożej i schował go na swojej piersi. Przyjmując
tego dnia Komunię świętą, prosił św. Wawrzyńca, aby uprosił mu u Boga łaskę
śmierci w święto Wniebowzięcia. Prośba została wysłuchana. Wieczorem tego
samego dnia poczuł się bardzo źle. (…) Prosił, aby go położono na ziemi. Przepraszał
wszystkich. Kiedy mu dano do ręki różaniec, ucałował go i wyszeptał: "To
jest własność Najświętszej Matki".
Zapytany, czy nie ma jakiegoś niepokoju, odparł, że nie, bo ma ufność w miłosierdziu
Bożym i zgadza się najzupełniej z wolą Bożą. Nagle (…), kiedy Stanisław modlił
się, twarz jego zajaśniała tajemniczym blaskiem. Kiedy ktoś zbliżył się do
niego, by zapytać, czy czegoś nie potrzebuje, odparł, że widzi Matkę Bożą z
orszakiem świętych dziewic, które po niego przychodzą. Po północy 15 sierpnia
1568 r. przeszedł do wieczności.” (Z brewiarza)
Wpis: 18 września godz. 9:54