czwartek, 23 września 2021

 

Trzeba wielkości św. Faustyny, by tak patrzeć na cierpienie tak, jak to napisała w swoim „Dzienniczku”! Każdy z nas go doświadcza, ale czy każdy potrafi w nim dostrzec wielkość i sens? Ja mam z tym wielkie trudności, zwłaszcza wtedy, gdy się wydaje, ze krzyż przygniata tak mocno do ziemi, że już nie można się podnieść pod jego ciężarem.

Celowo w umieszczonych wczoraj słowach św. Faustyny zaznaczyłam czerwonym kolorem pewien fragment. Bo przecież cierpienie ma różne barwy, różne natężenie. To nie tylko ból fizyczny, ale i cierpienie duszy, które niekiedy jest bardziej dotkliwe niż niedomagania ciała.

Cierpienie ma wiele synonimów… To także rozpacz, smutek, boleść, utrapienie, rozżalenie, zgryzota, żal, trudny do rozwiązania problem, zmartwienie, trudności, nieprzyjemności różnego rodzaju… To frasunek, udręczenie, katusze, to ból duszy, krzyż, droga krzyżowa, cierpienie, tortury, męczarnie. Niekiedy to prawdziwa droga krzyżowa, „droga przez mękę”, jak w powieści Aleksjeja Tołstoja.

Niemoc pokonania swojego krzyża zwraca nasze serce ku Panu Jezusowi. Połączmy się – wszyscy chorzy, strapieni, którzy nie widzicie końca udręki – z Nim, naszym Panem! Ofiarujmy Mu swoje bóle… Z Nim nasz krzyż jest znacznie lżejszy!

Jezu, ufam Tobie!

 

Wpis: 23 września godz. 9:30