Wkrótce minie pięć lat od wpisu, który zatytułowałam „Kościół moim
domem”. Dzisiaj, w rocznicę poświęcenia naszej świątyni, pragnę przywołać pewne myśli,
które wtedy przekazałam, są bowiem nadal aktualne. Upewniła mnie w tym bardzo piękna
homilia, która została dzisiaj wygłoszona przez kapłana podczas Mszy św.
Oto garść moich refleksji…
Kościół stał się moim drugim domem! Nie ma w tym stwierdzeniu
żadnej przesady! To tylko potwierdzenie ważnej myśli, która towarzyszy mi
każdego dnia.
Kocham mój i zarazem Twój - nasz kościół – dom Boży! To przecież
tutaj podążam codziennie z wielką radością – na przekór złej aurze i innym
przeciwnościom.
Tutaj mam od lat „swoje” miejsce, z którego widzę tylko ołtarz i
kapłana, sprawującego Mszę św.
Tutaj z
miłością wpatruję się w mały „domek”, przed którym pali się wieczna lampka,
sygnalizująca obecność Chrystusa…
Tutaj
klęczę przed rozpoczęciem Mszy św. i rozmawiam sobie z Jezusem, powierzając Mu
swe radości i troski, jak najlepszemu Przyjacielowi…
Tutaj
spotykam żywego Jezusa i przyjmuję Go codziennie do serca…
Tutaj
odmawiam mój ukochany Różaniec…
Tutaj
oczyszczam swą duszę, klęcząc przy konfesjonale…
Tutaj
wsłuchuję się z uwagą w słowo Boże, krzepiąc swą duszę…
Tutaj
przeżywam najpiękniejsze chwile, wpatrując się w oblicze Jezusa wiszącego na
krzyżu…
Tutaj
rodzą się dobre i mądre myśli…
Tutaj
doznaję pokrzepienia, radości i oczyszczenia…
Czyż
trzeba więcej, aby kościół nazwać moim domem?
Kościół
jest moim domem! Wiem to z całą pewnością!
Dzięki
Ci, Panie, że dałeś mi odwagę, aby to powiedzieć!
Wpis: 30
października g. 11:50