poniedziałek, 24 października 2016

I jeszcze raz o ciszy

Minęło już kilka lat od przywołanych w tym miejscu słów znanego w poznańskim środowisku  ks. Aleksandra Woźnego – niezwykłego w swej wielkości i zarazem świętości kapłana. A ponieważ październikowa aura sprzyja refleksjom o roli ciszy w naszym życiu (często pełnym hałasu i… chaosu!), postanowiłam raz jeszcze przywołać wskazania, warte na pewno przemyślenia i… zastosowania.
Jaki powinien być człowiek, który chce praktykować wewnętrzną ciszę?
* Musi dążyć do wewnętrznego uwolnienia się od pretensji do ludzi.
* Kto chce być cichy, musi być zdolny do przebaczania. 
* Cichy chce usprawiedliwiać innego człowieka, bo on na pewno nie zdaje sobie sprawy, że wyrządza komuś przykrość. Przebaczenie uwalnia też człowieka od chęci zemsty.
* Cichy człowiek potrafi zdobyć się na to, że nie wypowiada sądu, choćby miał na to pokusę.
* Cichość polega na unikaniu poklasku – człowiek nie tylko nie szuka, ale nawet unika zewnętrznych objawów zadowolenia ze strony ludzi.
* Człowiek cichy nie opowiada na lewo i prawo o swoich trudnościach. Cichość nie zabrania odpowiedzi, jeżeli ktoś przyjazny zapyta ciebie, jak się czujesz… Nie musisz wszystkiego opowiadać… Wprawdzie łatwiej jest znosić przykrości, cierpienia i trudy, gdy się doznaje współczucia ze strony bliźnich, gdy jednak nie upominamy się o nic, wtedy Pan przybywa do nas z pomocą…
Cichym będziesz, gdy zamiast szukać tego, co ty zrobiłeś, dostrzeżesz działanie Boga w innych ludziach, wszędzie…
Cichym jesteś, gdy
uszanujesz zdanie drugiego człowieka
i pozwolisz mu się wypowiedzieć,
nie przeszkadzasz,
nie wpadasz w połowie zdania,
gdy nie mówisz tak głośno, żeby innego zagłuszyć…
Cichość nie sprzeciwia się obronie własnego zdania! Ale ta obrona swojego zdania ma być dokonana w cichości, tzn. niezbyt energicznie, bez emocji.
Cisi są lubiani, ludzie lgną do nich, nie wzbudzają lęku, nieufności, nie rozdrażniają innych, a raczej wszystkich rozbrajają. 
Cichość w swej istocie opiera się na skupieniu wewnętrznym, na zjednoczeniu z Bogiem. Im większe jest skupienie, tym większa cichość i można usłyszeć wewnętrzny głos Boży.
Hałaśliwość na pewno pochodzi od nas, jest jakimś nieopanowaniem, brakiem refleksji, a czasem może pochodzić wprost od złego ducha. Zwłaszcza wielki hałas, jakaś kłótnia…
Łagodność - to cnota, która objawia się w działaniu, a uwidacznia się jako moc, chociaż zdawałoby się, że człowiek łagodny to człowiek słaby, bez energii. Nic bardziej mylnego! Ten, kto pozwolił sobie na wybuch, wyładował energię, potem oklapnie, machnie ręką i nie stara się przeprowadzić tego, co zamierzał. A kto się opanował, tzn. zdobył na łagodność, ten zachował umysł jasny. Zachował i energię, i myśl zdrową, aby mógł działać.
Cichość jest łaską. O łaskę trzeba prosić, trzeba się o nią modlić. Kościół Święty każe nam mówić, np. po litanii: Jezu cichy i serca pokornego, uczyń serca nasze według serca Twego. Jest to wskazówka, że mamy się modlić. A po drugie, gdy człowiek o coś się modli, to powinien tę łaskę przyjąć w każdej sytuacji.

Wpis: 24 października g. 15:30