Cierpliwość
– przeciwieństwo pośpiechu. Piękna cecha! Nie tylko piękna, ale i bardzo
pożyteczna. Może dlatego tak piękna, bo trudna do osiągnięcia. Cierpliwość w
moim przekonaniu łączy się nierozerwalnie z wytrwałością. Zarówno jedna, jak i
druga są wyróżnikami ludzi silnych duchem.
Bo – pomyślmy – ile trzeba zachodu, samozaparcia, by wytrwać w
postanowieniu albo w modlitwie w określonej intencji! Tydzień, miesiąc, rok, a
może i więcej? Niedoścignionym wzorem jest św. Monika, która wytrwale przez
dziewiętnaście lat błagała Boga o nawrócenie syna Augustyna. Dlatego właśnie
uważam, że wytrwałość jest przymiotem ludzi wielkich duchem, ale też i wielką
łaską. Bo musimy sobie jasno uświadomić, że bez Bożej pomocy nie wytrwamy.
Refleksje
o cierpliwości – wytrwałości nasunęły mi się w kontekście dzisiejszej Ewangelii. Kolejny raz słyszymy o
kobiecie, która natrętnie prosi sędziego, aby pomógł jej w rozwiązaniu trudnej
sprawy. Prosi, błaga, nachodzi sędziego, zdawałoby się bezskutecznie… Wreszcie
ten - twardy, bezbożny cynik, chociaż odporny
przez długi czas na prośby wdowy – ulega jej prośbom i deklaruje pomoc.
Przesłanie
Ewangelii jest jednoznaczne i bardzo optymistyczne; są nim słowa samego
Chrystusa: „A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i
nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że
prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na
ziemi, gdy przyjdzie?”
Te słowa rodzą nadzieję i ufność, że i nasze prośby zostaną wysłuchane.
Trzeba nam tylko wielkiej wiary, cierpliwości i wytrwałości w dobrej sprawie!
Wpis: 16 października g. 10:00