Przyszła sobie jesień - nieproszona pani,
nikt za nią nie tęsknił, drzwi jej nie uchylił…
Dotknęła cieniem serca, rozsypała po świecie
uschłe liście, przyniosła zamiecie…
Wiatr szorstko muska twarze…
Chmur szarych co niemiara,
snują się po niebie, pędzą w różne
strony…
Ucichła radość ptaków, kraczą tylko
wrony…
Babie lato pogubiło nitki,
nie oplata już srebrem twarzy,
nie oplata już srebrem twarzy,
ułożyło się do snu na bardzo długi czas…
Purpurowe liście pożółkły,
smętnie szeleszczą pod nogami…
smętnie szeleszczą pod nogami…
Słońce gaśnie tak wcześnie, ranek
bliski wieczora.
Ogień w kominku cicho gwarzy…
Wpis: 9 października g. 13:30