Jesienna aura sprzyja rozmyślaniom, refleksjom o minionym
życiu, o tym, co jeszcze przed nami… Ogarnia nas przedziwna melancholia i
cisza… I dobrze! Jest to taki czas, który pozwala na bliższy kontakt z samym
sobą i … z Panem Jezusem. Cisza wewnętrzna jest potrzebna każdemu z nas, trzeba
bowiem przynajmniej na jakiś czas odizolować się od wichrów świata, od
przeciwności życia, które codziennie w różnej postaci wkradają się niepostrzeżenie
i próbują zniszczyć w nas dobro. Zatem – nie bójmy się ciszy! Bardzo łatwo zakrzyczeć,
zagadać swoje wnętrze, swoje dobre myśli, a przecież nie wszystkie nadają się do
upublicznienia! Nie byłam odkrywcą, pisząc kiedyś, że każdy człowiek ma swoją
twierdzę – jest nią nasze wnętrze. Nie musi być ono szczelnie zamknięte, ale
nie powinno też być odsłonięte aż na tyle, by ujawnić wszystko, co ono kryje.
Najpiękniejszą,
niczym niezmąconą ciszę wnosi w nasze życie Pan Jezus. To prawda, że nie
widzimy GO – ukrytego w białej św. Hostii, ale wiemy, że ON tam jest – żywy i
prawdziwy. Wsłuchuje się w bicie naszych
serc, w nasze radości i smutki, prośby i podziękowania - uważnie i cierpliwie. I
pomaga nieść krzyż życia – niekiedy bardzo ciężki!
Wytrwania
i trwania w ciszy swego serca życzę zarówno sobie, jak i Wszystkim czytającym!
Wpis: 22 października g. 11:50