poniedziałek, 31 października 2016

W kontekście wewnętrznej ciszy…

"Jak często jesteśmy gadatliwi. „Nie uniknie się grzechu w gadulstwie.” (Prz 10,19) - mówi jedno z przysłów Starego Testamentu.
Pierwsze słowo reguły św. Benedykta brzmi: „Posłuchaj”.
Modlimy się nieraz o to, aby usłyszeć swoją modlitwę, a przecież mamy usłyszeć głos Pana Boga, a nie samych siebie. (…) A my modlimy się często i potem naszym gadulstwem zatruwamy życie innym.
Bóg mówi: „Posłuchaj”, co jest zachętą do wewnętrznego uciszenia się po to, by usłyszeć głos Jego samego.
Jak bardzo uciszyli się umarli.
Jak wielka jest godność zmarłego,
który właśnie przestał mówić.
On słyszy już tylko Boga."    Ks. Jan Twardowski

Wpis: 31 października g. 10:25

niedziela, 30 października 2016

W rocznicę poświęcenia naszej świątyni

Wkrótce minie pięć lat od wpisu, który zatytułowałam „Kościół moim domem”. Dzisiaj, w rocznicę poświęcenia naszej świątyni, pragnę przywołać pewne myśli, które wtedy przekazałam,  są bowiem nadal aktualne. Upewniła mnie w tym bardzo piękna homilia, która została dzisiaj wygłoszona przez kapłana podczas Mszy św.
Oto garść moich refleksji…
Kościół stał się moim drugim domem! Nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady! To tylko potwierdzenie ważnej myśli, która towarzyszy mi każdego dnia.
Kocham mój i zarazem Twój - nasz kościół – dom Boży! To przecież tutaj podążam codziennie z wielką radością – na przekór złej aurze i innym przeciwnościom.
Tutaj mam od lat „swoje” miejsce, z którego widzę tylko ołtarz i kapłana, sprawującego Mszę św.
Tutaj z miłością wpatruję się w mały „domek”, przed którym pali się wieczna lampka, sygnalizująca obecność Chrystusa…
Tutaj klęczę przed rozpoczęciem Mszy św. i rozmawiam sobie z Jezusem, powierzając Mu swe radości i troski, jak najlepszemu Przyjacielowi…
Tutaj spotykam żywego Jezusa i przyjmuję Go codziennie do serca…
Tutaj odmawiam mój ukochany Różaniec…
Tutaj oczyszczam swą duszę, klęcząc przy konfesjonale…
Tutaj wsłuchuję się z uwagą w słowo Boże, krzepiąc swą duszę…
Tutaj przeżywam najpiękniejsze chwile, wpatrując się w oblicze Jezusa wiszącego na krzyżu…
Tutaj rodzą się dobre i mądre myśli…
Tutaj doznaję pokrzepienia, radości i oczyszczenia…
Czyż trzeba więcej, aby kościół nazwać moim domem?
Kościół jest moim domem! Wiem to z całą pewnością!
Dzięki Ci, Panie, że dałeś mi odwagę, aby to powiedzieć!

Wpis: 30 października g. 11:50

sobota, 29 października 2016

Z książki „Połącz się z Bogiem”:

„Ważne jest, żebyś rozumiał to,
czego dokonałem na krzyżu –
o co w tym chodziło.
Moje ukrzyżowanie nie było przypadkowe.
Mogłem zejść z krzyża w dowolnym czasie.
Zamiast tego wybrałem pozostanie na nim –
ze względu na ciebie.
Wisząc na krzyżu, umierałem za ciebie,
płacąc za twoje nieposłuszeństwo. (…)
Byłem niewinny,
ale wziąłem na siebie twoją karę,
jak bym był winien.
Zająłem twoje miejsce,
żebyś zyskał uwolnienie i przebaczenie;
żebym mógł pomóc ci
wybrać to, co słuszne.
Jeśli kiedykolwiek
będziesz się zastanawiał nad tym,
jak bardzo cię kocham,
po prostu spójrz na krzyż.

Twój Jezus

piątek, 28 października 2016

Moja cisza

Bądź pochwalona, błogosławiona ciszo,
w której żadne złe słowo
nie zagłuszy dobrych myśli!
Żaden hałas natrętny
nie zburzy twierdzy zaufania Bogu.

Bądź pochwalona, święta ciszo,
w której umierają
usłyszane podłe słowa i udręka,
co niszczy i zatruwa życie…

Bądź pochwalona, święta ciszo,
co nigdy nie przeszkadzasz,
ale umacniasz, krzepisz i pozwalasz
wznosić się ku Niebu…

Bądź pochwalona, uroczysta ciszo,
która jesteś w moim sercu
mimo wichrów  i zakrętów życia,
mimo trosk i smutków…

Jesteś taka piękna, taka czysta i święta!
Cóż ci może dorównać?
Żadne hałasy świata!
Żadne krzyki złych ludzi!

Moja ciszo wewnętrzna, trwaj!

Wpis: 28 października g. 11:00

czwartek, 27 października 2016

Rekolekcje zakończone

To był naprawdę błogosławiony czas!
Odrodzenie ducha w naszej parafii!
Teraz czas na refleksje nad swoim życiem.
Na odnowę duszy
i wewnętrzną ciszę,
by usłyszeć w niej głos Pana Jezusa.


Wpis: 27 października g. 11:50 

środa, 26 października 2016

Błogosławiony czas rekolekcji

Wczorajszy wpis zatytułowałam „Świeckie rekolekcje”, ale nie mam pewności, czy ten tytuł przystaje do przeżywanych  chwil.   To prawda, że prowadzi je osoba świecka, ale cały czas najwyraźniej czuje się Bożą atmosferę. Nie tylko z uwagi na miejsce głoszenia – naszą świątynię, ale także na słowa – piękne w swej treści, mające na celu umocnienie wiary i odnowę moralną parafian. Głoszone słowo ma we wszystkim odniesienie do Boga i Jego świętych praw. Każde spotkanie poprzedzone jest Różańcem  oraz Mszą św. Następnie – nauka, poparta przykładami z życia prowadzącego oraz filmem związanym tematycznie z nauką. Po słowie – adoracja Najświętszego Sakramentu. W poniedziałek doświadczyliśmy wielkiej łaski! Nasz Ksiądz Proboszcz przeszedł pomiędzy parafianami niosąc Najświętszy Sakrament w przepięknej monstrancji. Błogosławił każdego z nas!!! Tego szczęścia nie da się wyrazić słowami!!! To był sam Chrystus, który przyszedł do swojego ludu, kładł swe święte ręce na każdym z nas i błogosławił. Tak odczuliśmy to wszyscy!
A oto kilka myśli z głoszonej nauki…
*Żyjemy w czasie, gdy toczy się zaciekła walka o każdą duszę. Szatan ucieka się do najbardziej wymyślnych sposobów, by unicestwić człowieka i pogrążyć  w udręce duchowej, mamiąc go początkowo złudnym szczęściem
*Wielka w tym rola mediów! Próbują nas zdobyć intensywnymi bodźcami. Emitowane filmy nasycone są brutalizacją i seksualizacją. Jesteśmy bombardowani złymi informacjami, aby nasz mózg się do nich przyzwyczaił. Istnieje takie powiedzenie wśród tworzących programy: „Dobra wiadomość – to zła wiadomość!” Bo zło jest medialne, a dobro – nie. Dobre wiadomości się nie sprzedają! Reklamy zabarwione są treściami czysto erotycznymi; podobnie – krzykliwe bilbordy przemawiające do ludzi niemyślących. Uderzają siłą obrazu. (perwersja obrazu, która niszczy człowieka.) Wniosek: Dokonywać selekcji oglądanych programów! Nie wpuścić do domów złych mediów. Zastanowić się, czy dana wiadomość jest nam potrzebna. Dokonywać mądrych wyborów! Kiedyś zostaniemy z nich rozliczeni.
*Dlaczego szatan bombarduje człowieka takimi obrazami? W dziecku niszczy niewinność, czystość duszy i spojrzenia, by później – w  młodych ludziach nasycić złem jego myśli, słowa, które prowadzą do grzechu przeciw szóstemu przykazaniu. W piekle – najwięcej ludzi, którzy zgrzeszyli przeciw VI przykazaniu. Seksualność jest darem Boga. Obraz seksualności jest wypaczony! Seksualność jest pobłogosławiona przez Boga tylko w przypadku sakramentu małżeństwa. Doskonale koresponduje to z tym, co dzisiaj mówi św. Paweł: „Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. (…) Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża! (Ef 5,21-33)
*Ale – każdy człowiek słyszy głos: Nie rób tego! To takie czerwone światełko przeciw złu! To głos sumienia, głos naszego Anioła Stróża.
*Warto czytać mądre książki! Takie, którym ufam w rzetelności przekazu.
*Nie do przecenienia jest rola i moc spowiedzi św. Każda przynosi oczyszczenie z wszystkich grzechów szczerze wyznanych. Każda na nowo czyni nas dziećmi Bożymi. Każda spowiedź – to powrót do czystości. Człowiek żyjący Eucharystią jest kulą światła, które poraża szatana.  Ważne jest, aby często i regularnie się spowiadać, bo wtedy człowiek staje się bardziej wrażliwy na najmniejsze zło. Widzi wszystko oczami Jezusa.
*Nie jest możliwe przejście przez życie bez pomocy Boga!
*Trzeba stanąć w prawdzie, bo tylko prawda wyzwala. Poznać tę prawdę o sobie, by zobaczyć swoje błędy.
*PAN BÓG NIGDY NIE ZOSTAWIA CZŁOWIEKA SAMEGO!!! Jest gotów przyjść z pomocą każdemu, kto woła – krzyczy o Jego pomoc. Najcięższe zranienia trzeba zanieść do Boga – tylko On ma moc uzdrowienia!
*Pan Bóg z niczym się nam nie narzuca – jest dżentelmenem, który czeka na nasze wołanie. Obdarował nas wolną wolą. Możemy z niej skorzystać lub nie! Ale w swej wielkiej miłości pragnie dla nas szczęścia i tylko szczęścia!

Wpis: 26 października g. 11:00

wtorek, 25 października 2016

Świeckie rekolekcje

Wczoraj w naszej świątyni rozpoczęły się rekolekcje. Że takie się odbywają w różnych kościołach, to wiemy i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ale te rekolekcje są inne niż wszystkie (chociaż każde - zawsze cenne i ubogacające wnętrze człowieka!), są wyjątkowe. Prowadzi je osoba świecka – pan Leszek Dokowicz. Przedstawiać go raczej nie trzeba, a tym bardziej reklamować – nawet na tak szerokim forum, jakim jest odbiór bloga. I nie tyle o prowadzącym pragnę napisać, co o przesłaniu, które kieruje do każdego chrześcijanina. Wśród niezwykle ważnych spraw współczesnego świata porusza dwie bardzo znaczące; przy nich chciałabym się zatrzymać.
Znaczenie Eucharystii!!! Jest przeogromne w życiu człowieka! Nie może być inaczej, skoro sam Chrystus zamieszkał w naszym sercu! „Gdy Pan Jezus jest w sercu – wszystko ma kolor nieba!” Tak często powtarzam słowa napisanego kiedyś wiersza. To prawda! Wprawdzie niczyje życie – moje również! -  nie jest usłane różami, ale Chrystusowa obecność sprawia cuda w naszym życiu! Bo czyż nie jest cudem bliskość Boga, jego nieustanna pomoc, wsłuchiwanie się w nasze codzienne problemy, ukazywanie prawdziwej drogi życia, także radość mimo wszystko, mimo smutku… I przemiana serca! I ta cisza wewnętrzna, o której pisałam wielokrotnie, a ostatnio – w ciągu trzech dni.
Wielka jest rola kapłana – szafarza Najświętszego Sakramentu. Żyjemy w czasach, w których zło bardzo agresywnie wkrada się do masmediów, ale również do naszego życia. W różnych przekazach bardzo źle mówi się o księżach. I na pewno to zło istnieje. Zasłyszane potwarze powtarzamy często zupełnie bezkrytycznie. Ale nasuwa się pytanie: Jeżeli mamy odwagę mówić o kapłanach źle, to dlaczego nie mamy odwagi powiedzieć o nich dobrze?!!! A przecież to dobro jest! Jest w wielu kapłanach, oddanych całkowicie Bogu i służbie ludziom. Skąd to wiem? Wystarczy odwiedzić naszą parafię, w której posługę Bożą sprawuje czterech kapłanów. Ich praca duszpasterska, ich najszczersze oddanie Bożej sprawie promieniuje na całą parafię. Jak przysłowiowe grzyby po deszczu wyrastają coraz to nowe zespoły ludzi (w tym również – dzieci i młodzieży), które pod okiem kapłanów pragną pogłębiać swoje życie religijne. W naszej parafii ciągle się coś dzieje… Ale nie tylko to rzuca światło na kapłanów. Uderza przede wszystkim ich postawa! Godna, pełna Bożej radości i autentycznej miłości Boga.
Pan Dokowicz – po swoim nawróceniu najpierw odszukał księdza, aby mu pomógł. Bo prawda jest taka, że bardzo często krytykujemy kapłanów (często oczerniając), ale gdy śmierć zajrzy w oczy, to wołamy właśnie po niego – po księdza - jako ostatnią deskę ratunku. Do dziś mam w uszach rozdzierający krzyk umierającego w jednym z poznańskich szpitali (gdzie leżałam): Księdza! Księdza! Księdza! Tak wołał też Wolter, osiemnastowieczny filozof i poeta, wróg Kościoła - w chwili śmierci. Ale nie dane mu było dostąpić tej łaski, bo wyparł się Boga i wręcz poprosił przyjaciół, aby na koniec życia nie dopuścili do niego księdza. Tak też zrobili!
To kapłan jest szafarzem wielkich łask płynących z Eucharystii. Został namaszczony przez samego Chrystusa za pośrednictwem arcybiskupa.  
Pan Leszek Dokowicz daje przejmujące świadectwo o swoim życiu – jest autentyczny w tym, co mówi! Wielokrotnie wzruszenie odbiera mu głos – mimo że jeżdżąc po Polsce od lat opowiada o swym nawróceniu i głosi Boga i Jego chwałę. Warto go odnaleźć w Internecie! Wystarczy wpisać w google jego imię i nazwisko.
25 października g. 11:25

poniedziałek, 24 października 2016

I jeszcze raz o ciszy

Minęło już kilka lat od przywołanych w tym miejscu słów znanego w poznańskim środowisku  ks. Aleksandra Woźnego – niezwykłego w swej wielkości i zarazem świętości kapłana. A ponieważ październikowa aura sprzyja refleksjom o roli ciszy w naszym życiu (często pełnym hałasu i… chaosu!), postanowiłam raz jeszcze przywołać wskazania, warte na pewno przemyślenia i… zastosowania.
Jaki powinien być człowiek, który chce praktykować wewnętrzną ciszę?
* Musi dążyć do wewnętrznego uwolnienia się od pretensji do ludzi.
* Kto chce być cichy, musi być zdolny do przebaczania. 
* Cichy chce usprawiedliwiać innego człowieka, bo on na pewno nie zdaje sobie sprawy, że wyrządza komuś przykrość. Przebaczenie uwalnia też człowieka od chęci zemsty.
* Cichy człowiek potrafi zdobyć się na to, że nie wypowiada sądu, choćby miał na to pokusę.
* Cichość polega na unikaniu poklasku – człowiek nie tylko nie szuka, ale nawet unika zewnętrznych objawów zadowolenia ze strony ludzi.
* Człowiek cichy nie opowiada na lewo i prawo o swoich trudnościach. Cichość nie zabrania odpowiedzi, jeżeli ktoś przyjazny zapyta ciebie, jak się czujesz… Nie musisz wszystkiego opowiadać… Wprawdzie łatwiej jest znosić przykrości, cierpienia i trudy, gdy się doznaje współczucia ze strony bliźnich, gdy jednak nie upominamy się o nic, wtedy Pan przybywa do nas z pomocą…
Cichym będziesz, gdy zamiast szukać tego, co ty zrobiłeś, dostrzeżesz działanie Boga w innych ludziach, wszędzie…
Cichym jesteś, gdy
uszanujesz zdanie drugiego człowieka
i pozwolisz mu się wypowiedzieć,
nie przeszkadzasz,
nie wpadasz w połowie zdania,
gdy nie mówisz tak głośno, żeby innego zagłuszyć…
Cichość nie sprzeciwia się obronie własnego zdania! Ale ta obrona swojego zdania ma być dokonana w cichości, tzn. niezbyt energicznie, bez emocji.
Cisi są lubiani, ludzie lgną do nich, nie wzbudzają lęku, nieufności, nie rozdrażniają innych, a raczej wszystkich rozbrajają. 
Cichość w swej istocie opiera się na skupieniu wewnętrznym, na zjednoczeniu z Bogiem. Im większe jest skupienie, tym większa cichość i można usłyszeć wewnętrzny głos Boży.
Hałaśliwość na pewno pochodzi od nas, jest jakimś nieopanowaniem, brakiem refleksji, a czasem może pochodzić wprost od złego ducha. Zwłaszcza wielki hałas, jakaś kłótnia…
Łagodność - to cnota, która objawia się w działaniu, a uwidacznia się jako moc, chociaż zdawałoby się, że człowiek łagodny to człowiek słaby, bez energii. Nic bardziej mylnego! Ten, kto pozwolił sobie na wybuch, wyładował energię, potem oklapnie, machnie ręką i nie stara się przeprowadzić tego, co zamierzał. A kto się opanował, tzn. zdobył na łagodność, ten zachował umysł jasny. Zachował i energię, i myśl zdrową, aby mógł działać.
Cichość jest łaską. O łaskę trzeba prosić, trzeba się o nią modlić. Kościół Święty każe nam mówić, np. po litanii: Jezu cichy i serca pokornego, uczyń serca nasze według serca Twego. Jest to wskazówka, że mamy się modlić. A po drugie, gdy człowiek o coś się modli, to powinien tę łaskę przyjąć w każdej sytuacji.

Wpis: 24 października g. 15:30        


niedziela, 23 października 2016

O ciszy wewnętrznej raz jeszcze


„Cichość, która wypływa z błogosławieństwa, wypływa z pragnienia zdobycia upodobania Bożego spojrzenia a nie przypodobania się ludziom. Jest to cisza mimo odrzucenia, odtrącenia, krzywdy, mimo możliwości obrony! Wynika ona z zaufania do Boga, który nie opuści mnie nigdy, choć fakty mogą wskazywać na coś zupełnie innego.
Cichość rozwija się w miłości do bliźniego i w modlitwie najintymniejszej, rozkwita w Eucharystii. Miłość staje się cicha, gdy nie krzyczy, nie plotkuje, nie oskarża i nie uskarża się i nie rani. Nasza miłość - to początkowo miłość własna albo mroczne uzależnienie, albo ślepa namiętność.  Dopiero po latach staje się to wszystko po prostu cichą miłością. Oczywiście dzieje się tak u tych, którzy dorastają do ciszy, wyrzekając się dominacji nad innymi. Cisza dojrzewa także w modlitwie adoracyjnej, gdyż Bóg jest cichy i pokorny sercem, a przebywanie z Nim formuje nas na Jego podobieństwo. (…) Cisza udziela się nam w Eucharystii. Bóg cicho ukrył się w chlebie i winie, a nie na bilbordach… Czy nie budzi się w naszym sercu tęsknota za byciem do Niego podobnym w takiej postaci? Ama nesciri, jak pisze Tomasz a’ Kempis. To znaczy: Umiłuj bycie nieznanym, bycie cichym…” 
Ks. Piotr Pawlukiewicz



sobota, 22 października 2016

W ciszy

Jesienna aura sprzyja rozmyślaniom, refleksjom o minionym życiu, o tym, co jeszcze przed nami… Ogarnia nas przedziwna melancholia i cisza… I dobrze! Jest to taki czas, który pozwala na bliższy kontakt z samym sobą i … z Panem Jezusem. Cisza wewnętrzna jest potrzebna każdemu z nas, trzeba bowiem przynajmniej na jakiś czas odizolować się od wichrów świata, od przeciwności życia, które codziennie w różnej postaci wkradają się niepostrzeżenie i próbują zniszczyć w nas dobro. Zatem – nie bójmy się ciszy! Bardzo łatwo zakrzyczeć, zagadać swoje wnętrze, swoje dobre myśli, a przecież nie wszystkie nadają się do upublicznienia! Nie byłam odkrywcą, pisząc kiedyś, że każdy człowiek ma swoją twierdzę – jest nią nasze wnętrze. Nie musi być ono szczelnie zamknięte, ale nie powinno też być odsłonięte aż na tyle, by ujawnić wszystko, co ono kryje.
Najpiękniejszą, niczym niezmąconą ciszę wnosi w nasze życie Pan Jezus. To prawda, że nie widzimy GO – ukrytego w białej św. Hostii, ale wiemy, że ON tam jest – żywy i prawdziwy.  Wsłuchuje się w bicie naszych serc, w nasze radości i smutki, prośby i podziękowania - uważnie i cierpliwie. I pomaga nieść krzyż życia – niekiedy bardzo ciężki!
Wytrwania i trwania w ciszy swego serca życzę zarówno sobie, jak i Wszystkim czytającym!

Wpis: 22 października g. 11:50

czwartek, 20 października 2016

Czy można żyć bez modlitwy?


Czy można żyć bez modlitwy?
Pewnie, że można…
Można udawać, że Boga nie ma,
że jest niepotrzebny,
zbyt wymagający,
zbyt trudny i niewygodny,
więc… po co się modlić…

Możesz żyć bez modlitwy!
Tylko wtedy…
Nie dowiesz się, że Bóg naprawdę cię kocha…
Nie zobaczysz w drugim człowieku brata…
Nie uwierzysz, że można żyć inaczej, niż żyjesz…
Nie dostrzeżesz swoich błędów, grzechów
i tego wszystkiego, co cię niszczy…
Nie doświadczysz prawdziwego zjednoczenia
z kochającym Ojcem…
Nie zauważysz Jego wielkości
we wszystkim, co cię otacza…
Nie dowiesz się, jak bardzo jesteś ważny dla Boga
i że zawsze możesz na Niego liczyć…
Nie odkryjesz prawdziwego Boga w cudach natury…
Nie zachwycisz się pięknem świata
na miarę Jego wielkości…
Nie doświadczysz radości
spotkania z Nim na wszystkich ścieżkach życia…
Nie doznasz spokoju duszy w Jego obecności,
prostoty serca i wewnętrznej harmonii…
Nie odkryjesz prawdziwej wartości milczenia…
Nie doznasz zdumienia nad potęgą Boga…

Bo modlitwa – 

to rozmowa z kochającym Chrystusem…
To zaufanie, którym cię obdarza…
To cisza, której tak ci braknie…
To wewnętrzna radość…
To światło pośród ciemności…
To najcenniejsza chwila, w której trwasz…
To najpiękniejsze chwile, w którym trwam
przed Nim, chociaż Go nie widzę, ale wiem, że jest,
że patrzy na mnie swoim miłującym wzrokiem
i nieustannie przemienia moje serce…

Wpis: 20 października g. 10:15

wtorek, 18 października 2016

Gdzie jest Bóg?!

Kolejny  już raz zadał mi ktoś pytanie: Gdzie jest Bóg? Skoro tyle zła na świecie, tyle złości, nienawiści… Człowiek człowiekowi – jak w starym przysłowiu – staje się wilkiem. Pewnie, że nie można tych stwierdzeń uogólniać i przekładać na wszystkie relacje międzyludzkie! Ja osobiście doświadczam wiele dobra od znanych mi osób, ale myślę o znacznie szerszym kręgu – w aspekcie świata. Zatem powtórzę pytanie: Gdzie jest w tym wszystkim Bóg? Czy nie widzi zła? Dlaczego nie reaguje?
Takie i tym podobne pytania wyrywają się z ust ludzi…
To odpowiem pytaniem na pytanie: A gdzie ty jesteś, człowieku XXI wieku? Obwiniasz Pana Boga za zło zataczające coraz szersze kręgi na świecie, za zło, którego sprawcą jesteśmy my – ludzie! PAN BÓG nigdy nie pragnie zła dla człowieka! To człowiek w swej pysze odwrócił się od Boga i żyje tak, jakby GO wcale nie było. Spójrzmy jeszcze raz na Boże przykazania! Czy jest w nich złość, nienawiść? Nie! Wprost przeciwnie! Samo dobro, które ma uchronić człowieka przed złem ludzkich zachowań i uruchomić w nim najświętsze, najszlachetniejsze uczucia: Czcij ojca i matkę (abyś długo żył i dobrze powodziło ci się na świecie – dodawali nasi praojcowie). Nie zabijaj! Nie cudzołóż! Nie kradnij! Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu! Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego! – głosi przykazanie miłości.
Gdzie jest to wszystko w naszym życiu? W przedziwny sposób znika! Tworzy się jakieś bzdurne teorie, odżegnuje od Boga, opluwa Kościół i ludzi, którzy mają odwagę podążać za Chrystusem…  Dokąd to wszystko zmierza? Jak można dalej żyć w takim chaosie? Jakże trudno się pogubić zwłaszcza młodemu pokoleniu, jeżeli nie ma wzorców w nas, ludziach dojrzałej generacji!
Jestem pod ogromnym wrażeniem słów wypowiedzianych przez ks. Piotra Glasa,  w sobotę 15 października w Częstochowie. To znany w Polsce i Europie egzorcysta, kapłan z ogromnym doświadczeniem duszpasterskim. Słuchałam go z wypiekami na twarzy. Ileż w jego słowach było prawdy! Wierzę, że wypowiedziany przez niego akt ekspiacji, mający na celu przywrócenie jedności z Bogiem, poruszył serca słuchaczy, ale przede wszystkim uświadomił, że BÓG JEST, ŻYWY I PRAWDZIWY! Że pragnie dla nas tylko samego dobra, że to my – ludzie unicestwiamy samych siebie poprzez grzech. Powtórzę za nim przywołane słowa znanego w świecie kardynała Saraha: „Jest kryzys Boga. To myśmy GO zabili, a nasze domy stały się domami grzebalnymi.”
„Nienawiść szatana do Boga jest tak wielka, że zrobi on wszystko, aby nasze życie uczynić piekłem – na ile poprzez naszą wolną wolę mu na to pozwolimy. Ale nigdy nie możemy mu okazywać strachu! Maryja ma nad nim władzę.” (ks. Piotr Glas)
PAN BÓG NAS KOCHA!
„Wokół mnie zło i grzech są bardzo obecne. Wiem, że książę ciemności – szatan, odwieczny wróg człowieka – nie pozostaje bezczynny, a przeciwnie – szuka tylko sposobności, by zniszczyć miłość i pokój.” (O. Slavko Barbaric)

Wpis: 18 października g. 11:55  

poniedziałek, 17 października 2016

Również w szary, jesienny wieczór można powiedzieć, że…


Gdy Pan Jezus jest w sercu,
wszystko wokół pięknieje…
Szarzyzna zmienia się w błękit…
Słońce jaskrawo złotem świeci
i błękitu nieba kawałek odsłania…
Księżyc słońcu nisko się kłania…
Radośnie śpiewa kos w Małgosi ogrodzie…
I bardziej przyjaźnie uśmiechamy się co dzień…
Szara wstęga ulicy zdaje się srebrzysta…
Łzy są jakby mniej słone,
krzyże jakby lżejsze,
choć wcale nie krótsze ani wcale mniejsze…
Ciemność jakby jaśniejsza…
Samotność mniej samotna…
Cierpliwość bardziej cierpliwa,
pokora cicha, wcale niechełpliwa…
Radość tak przedziwnie radosna…
Bo wraz z Jezusem w sercu gości wiosna…
Wiosna marzeń i nowych nadziei,
co złość w piękno i dobro przemieni…

To wszystko Chrystus w swej miłości sprawia!
Czy cię ta miłość nie zastanawia?

Wpis: 17 października g. 20:15

O modlitwie

„Mówi się, że modlitwa to jest wzniesienie umysłu i serca do Boga. Człowiek, kiedy się modli – podnosi się. Wznosi się nad swoją grzeszność, słabość. Kiedy się modli – przerasta samego siebie.
Modlitwa jest wyjściem z samego siebie, wyrzuceniem z siebie wszystkich niepotrzebnych gratów – po to, żeby zamieszkał w nas Pan Jezus.” Ks. Jan Twardowski
Wpis: 17 października g. 9:55

niedziela, 16 października 2016

O cierpliwości raz jeszcze

Cierpliwość – przeciwieństwo pośpiechu. Piękna cecha! Nie tylko piękna, ale i bardzo pożyteczna. Może dlatego tak piękna, bo trudna do osiągnięcia. Cierpliwość w moim przekonaniu łączy się nierozerwalnie z wytrwałością. Zarówno jedna, jak i druga są wyróżnikami ludzi silnych duchem.
Bo – pomyślmy – ile trzeba zachodu, samozaparcia, by wytrwać w postanowieniu albo w modlitwie w określonej intencji! Tydzień, miesiąc, rok, a może i więcej? Niedoścignionym wzorem jest św. Monika, która wytrwale przez dziewiętnaście lat błagała Boga o nawrócenie syna Augustyna. Dlatego właśnie uważam, że wytrwałość jest przymiotem ludzi wielkich duchem, ale też i wielką łaską. Bo musimy sobie jasno uświadomić, że bez Bożej pomocy nie wytrwamy.
Refleksje o cierpliwości – wytrwałości nasunęły mi się w kontekście  dzisiejszej Ewangelii. Kolejny raz słyszymy o kobiecie, która natrętnie prosi sędziego, aby pomógł jej w rozwiązaniu trudnej sprawy. Prosi, błaga, nachodzi sędziego, zdawałoby się bezskutecznie… Wreszcie ten  - twardy, bezbożny cynik, chociaż odporny przez długi czas na prośby wdowy – ulega jej prośbom i deklaruje pomoc.
Przesłanie Ewangelii jest jednoznaczne i bardzo optymistyczne; są nim słowa samego Chrystusa:  „A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę.  Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”
Te słowa rodzą nadzieję i ufność, że i nasze prośby zostaną wysłuchane. Trzeba nam tylko wielkiej wiary, cierpliwości i wytrwałości w dobrej sprawie!

Wpis: 16 października g. 10:00

sobota, 15 października 2016

W dniu imienin św. Teresy Wielkiej z Avili


Oto kilka jej rad i przestróg przydatnych dla każdego z nas…

W towarzystwie wielu zawsze mówić mało.
*

Nigdy nie obstawać zbytnio przy zdaniu swoim, zwłaszcza w rzeczach małej wagi.
*

Z nikogo i z niczego się nie wyśmiewać.
*

Wszystkie mowy i rozmowy twoje staraj się zawsze zaprawić jakąś wzmianką i zwrotem ku rzeczom duchowym; tym sposobem ustrzeżesz się próżnych słów i obmów.
*

Nigdy nie twierdzić tego, czego nie wiesz na pewno.
*

Nigdy się do niczego nie wtrącaj ze zdaniem twoim, chyba, że cię o nie pytają, albo że miłość bliźniego tak każe.
*
Nie myśl o wadach cudzych, ale myśl o cnotach bliźniego; wady twoje tylko upatruj.
*
Na jedzenie, czy dobrze przyprawione czy źle, nie narzekaj: pamiętaj, że Panu Jezusowi podawali żółć i ocet.

*
Co do rzeczy, które do ciebie nie należą, nie bądź ciekawy; nie mów o nich ani nie pytaj o nie.

*
Nigdy nie dawaj upomnienia w pierwszym porywie gniewu, ale wstrzymaj się, póki gniew nie minie; wtedy i upomnienie twoje łatwiej trafi upomnianej osobie do serca.

*
Pilnie uważaj, jak prędko ludzie się zmieniają i jak mało można na nich polegać; więc ufność swoją mocno oprzyj na Bogu, który się nie zmienia.

*
Niczym się nie trwóż, niczego się nie lękaj, wszystko przemija, Bóg się nie zmienia. Cierpliwość osiąga wszystko. Kto ma Boga, niczego mu nie brak!




Wpis: 15 października g. 11:00


piątek, 14 października 2016

Radosnego dnia wszystkim życzę!


Gdy tylko słonko wyjrzy zza chmur,
gdy rozjaśni obłoki
i pomaluje różową farbą,
gdy zaśpiewasz hymn uwielbienia
na cześć Pana,
gdy gromada wróbli zaćwierka od rana…
Gdy porannym pacierzem pochwalisz Boga,
gdy powierzysz Mu troski,
i ufnie spojrzysz w przyjazne oczy,
radośniejsza staje się droga
każdego dnia…

W sercu robi się cieplej i jaśniej…
Na usta cisną się dobre słowa…
I wtedy… mówisz sobie po cichu:
Może by tak zacząć wszystko od nowa?
Z nadzieją w sercu, z ufnością wielką,
na przekór złym ludziom,
wbrew klęskom wszelkim…
To nie ułuda!
Spróbuj – zobaczysz!
Na pewno się uda!

Wpis: 14 października g. 9:25