Żadna w tym moja zasługa (jeżeli w
ogóle coś jest zasługą człowieka, jako że wszystko jest łaską), że nazywam się
tak samo, jak czczony dzisiaj św. Sebastian Józef Pelczar i jestem jego powinowatą! Zasługa żadna, ale radość wielka, bo warto mieć kogoś bliskiego wśród
przyjaciół niebieskich. Można poprosić o wstawiennictwo, ale również wiele się od
nich nauczyć, dowiedzieć, co proponują w życiu duchowym. Kiedyś już odwoływałam
się do książki dzisiejszego Solenizanta o znaczącym tytule „Życie duchowe”.
Czerpię z niej pełnymi garściami, chociaż nie jest to moja lektura codzienna…
Pozwala na pogłębienie swojej wiary, ale również pomaga w kształtowaniu duchowości.
Każdy z nas przecież nie samym chlebem tylko żyje, ale na różne sposoby pragnie
zbliżyć się do Pana Jezusa i stawać się Mu podobnym.
Przytoczę fragment książki, ze strony
otworzonej zupełnie przypadkowo. „Pokora daje zwycięstwo w pokusach, bo odbiera
duszy kłamliwe bezpieczeństwo i zgubną ufność w sobie, a natomiast ściąga pomoc
Bożą. (…) Nie ma skuteczniejszego środka do pozyskania miłości bliźniego nad prawdziwą
pokorę. Pokora daje duszy pokój z sobą. (…) Najnieszczęśliwszym jest człowiek, którego
opanowała pycha i miłość własna. (…) Im głębiej się dusza uniża, tym wyżej ją
Bóg podnosi.”
Wpis: 19 stycznia g. 20:10
Wpis: 19 stycznia g. 20:10